Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk powiedział, że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski rozmawiał telefonicznie z kanclerzem RFN Olafem Scholzem. "To było jak rozmowa ze ścianą" - powiedział. Scholz wykluczył wprowadzenie embarga na rosyjską ropę i gaz, co ambasador określił jako "nóż wbity w plecy Ukrainy".
- Uważamy, że to stanowisko jest moralnie nie do utrzymania i upadnie jeśli nie w ciągu kilku najbliższych dni, to w ciągu kilku najbliższych tygodni. Pytanie brzmi, ilu ukraińskich cywilów zginie przez ten czas w ostrzale rakietowym
- powiedział Melnyk w wywiadzie dla "Die Welt".
Na pytanie, czy w NATO i UE to rzeczywiście rząd Niemiec zawsze najbardziej się waha, ambasador odparł:
"Niestety, to wrażenie jest słuszne. Tak samo było z odłączeniem Rosji od SWIFT, a teraz z zakazem importu. Jest to dla nas bardzo gorzkie"
Melnyk docenia niemiecką pomoc dla uchodźców.
- Ludzi w tym pięknym kraju nie trzeba przekonywać do pomocy, oni mają serca we właściwym miejscu. Rząd niemiecki może jednak zrobić więcej, wykonując prosty gest. Nie kosztowałoby to ani centa, a dałoby Ukraińcom nadzieję
- powiedział ambasador. "Mój prezydent trzeciego dnia wojny złożył wniosek o członkostwo w UE w trybie pilnym. Teraz chcemy, aby w Bundestagu padło oświadczenie rządu: Chcemy uznać Ukrainę za kraj kandydujący" - oświadczył dyplomata.
Jednak w poniedziałek "prezydent Zełenski ponownie rozmawiał telefonicznie z kanclerzem Scholzem. To było jak rozmowa ze ścianą" - opowiada Melnyk. Prezydent powiedział, że "chcemy mieć status kandydata! Chcemy, aby Komisja Europejska rozpatrzyła nasz wniosek bardzo szybko, tak aby Ukraina mogła zostać przyjęta najpóźniej za pięć lat.
- Wiele państw UE popiera takie rozwiązanie, na przykład Polska i Słowacja. Niemcy odpowiadają tylko: nie, nie"
- oświadczył ambasador.