Symulowanie ataków rakietowych i naruszanie przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich - to przykłady, zdaniem estońskiego MON, eskalacji napięć przez Rosję w związku ze zbliżającym się szczytem NATO. Resort stwierdza, że to udowadnia potrzebę spotkania państw Sojuszu.
"W tej chwili nie ma bezpośredniego zagrożenia militarnego wobec Estonii. Niemniej jednak widzimy, że Federacja Rosyjska zaostrza swoją retorykę i intensyfikuje swoje działania przed szczytem (NATO) w Madrycie"
– powiedział rzecznik estońskiego MON Thomas Mell.
"Rosja, która atakuje Litwę z powodu wprowadzenia ogłoszonych kilka miesięcy temu sankcji Unii Europejskiej, która symuluje ataki rakietowe na cele znajdujące się w krajach bałtyckich oraz śmigłowce Federacji Rosyjskiej naruszające granice krajów bałtyckich, wszystko to zbiega się w czasie i przestrzeni" – dodał.
Mell zaznaczył, że "to eskalujące zachowanie jest kolejnym potwierdzeniem, że zbliżający się szczyt NATO w Madrycie jest rzeczywiście potrzebny".
We wtorek estońskie MSZ poinformowało, że wezwało rosyjskiego ambasadora, by zaprotestował przeciwko "całkowicie niedopuszczalnemu" naruszeniu estońskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjski helikopter 18 czerwca.
"Naruszenie miało miejsce w południowo-wschodniej Estonii, w pobliżu punktu kontrolnego Koidula, gdzie rosyjski helikopter wszedł w estońską przestrzeń powietrzną bez pozwolenia"
– podał resort w komunikacie.
Wcześniej w środę, w wypowiedzi dla fińskiej gazety "Iltalehti", stały sekretarz estońskiego MON Kusti Salm potwierdził doniesienia oparte na źródłach NATO, że Rosja przeprowadza symulowane ataki rakietowe na Estonię i inne państwa bałtyckie.