Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Azerbejdżan oddala się od Moskwy i zbliża do Zachodu. Czarnecki o tym, jak Baku ogranicza kremlowskie wpływy

Piszę te słowa w Azerbejdżanie, największym i najbogatszym kraju Kaukazu Południowego, którego znaczenie gospodarcze i geopolityczne wyraźnie rośnie po agresji Rosji na Ukrainę. Warto wszak przypomnieć, że ideę bliskiej współpracy Polski z tym krajem silnie promował prezydent RP prof. Lech Kaczyński, który nie tylko był w Baku, lecz także wiele razy spotykał się z prezydentem Ilhamem Alijewem na różnych forach, również w naszym kraju, skutecznie przedstawiając mu perspektywy współpracy jego kraju z Zachodem.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Aykhan Zayedzadeh, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

W tym kontekście można powiedzieć za Cyprianem Kamilem Norwidem: „Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej” – bo pomysł „uzachodnienia” Azerbejdżanu rozwija się w kontekście sytuacji w Europie Wschodniej.

Rosjanie nad Morzem Kaspijskim 

Stefan Żeromski część akcji „Przedwiośnia” umieścił w Baku, gdzie jego bohater Cezary Baryka mierzy się z rzeczywistością upadającej carskiej Rosji i powstawania Związku Sowieckiego, który z ideałami równości i szacunku dla człowieka pracy miał tyle wspólnego, co autor „Wiernej rzeki” z chińskim baletem. Skądinąd rodzina Żeromskich to przykład, jakie niebezpieczeństwo groziło Polsce w kontekście rusyfikacji naszych elit i – jak to określał Józef Piłsudski – „zabierania nam przez Rosję ducha”. Oto bowiem sam Żeromski stał się jednym z największych polskich pisarzy, ale jego dwie siostry wyszły za Rosjan, wyjechały w głąb imperium carów i całkowicie się zrusyfikowały.

Wracając do Azerbejdżanu, to z kolei jest przykład kraju, który stopniowo stara się ograniczać rosyjskie wpływy. Choć mieszkają tu i inwestują rosyjscy oligarchowie, a na wakacje przyjeżdżają dziesiątki tysięcy Rosjan (a także Białorusinów), to Baku rok po roku politycznie i ekonomicznie oddala się od Moskwy. Dzieje się to na różnych płaszczyznach. Także przez zacieśnienie współpracy z Zachodem w kontekście eksportu ropy naftowej, ale i przez aktywny udział w Turkic States, organizacji międzynarodowej zrzeszającej państwa, które wywodzą się z tego samego kręgu kultury tureckiej i języka tureckiego. Poza Turcją, co oczywiste, i Azerbejdżanem należą do niej państwa Azji Centralnej, takie jak Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan i Tadżykistan, a członkami stowarzyszonymi są Turkmenistan i… Węgry (!), a także Turecka Republika Cypru Północnego, czyli turecka część Cypru.

Wyścig Putina z Michelem oraz Rosji z UE o Kaukaz Południowy

Na ulicach Baku widzę przede wszystkim dwa rodzaje propagandowych posterów – fotografii. Pierwsza pokazuje żołnierzy: Azerów i Turków i ich braterstwo broni. Druga nawiązuje do stulecia urodzin nieżyjącego już pierwszego prezydenta niepodległego Azerbejdżanu, a wcześniej pierwszego sekretarza KC azerbejdżańskiej „kom partii” – Heydara (Gajdara) Alijewa. Ten niegdyś sowiecki aparatczyk, naznaczony przez Moskwę do władania w jej imieniu Azerbejdżańską Socjalistyczną Republiką Radziecką, stał się ojcem niepodległości swojego kraju, by potem ograniczać, a nie utrzymywać rosyjskie wpływy. 

Wynikało to może także z faktu, że Moskwa w kontekście strategicznego dla Baku sporu z Armenią o Górski Karabach opowiedziała się wyraźnie po stronie Erywania, stając się gwarantem zachowania ziem zrabowanych, zdaniem Azerów, przez Ormian. Charakterystyczne, że wzrost sympatii do Unii Europejskiej nastąpił w Azerbejdżanie w momencie, gdy negocjacje pokojowe azerbejdżańsko-armeńskie podjął przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Belgii Charles Michel. Ten waloński polityk, zaproponowany zresztą na szefa RE przez Polskę w kontrze do holenderskiego socjalisty Fransa Timmermansa, był i jest odbierany w Baku bardzo dobrze, inaczej niż prezydent Francji Emmanuel Macron, który jednoznacznie brał w ostatnich latach stronę Armenii. To akurat nie może zaskakiwać, zważywszy na liczną, ale przede wszystkim dobrze zorganizowaną i bardzo wpływową wspólnotę ormiańską w Republice Francuskiej.

Charles’a Michela krytykowały zarówno Paryż, jak i Moskwa za proazerskie nastawienie. Przewodniczący Rady Europejskiej nie zakończył swojej misji, bo na jej finiszu wyprzedził go Putin, od kilkunastu lat prezentujący siebie i Rosję jako gwaranta pokoju na Kaukazie Południowym. Baku i Erywań podpisały porozumienie w obecności prezydenta Rosji, co było próbą ratowania przez Putina wizerunku gracza, który kontroluje sytuację w tym regionie, i zachowania rosyjskich wpływów. Prawda jest taka, że władze Azerbejdżanu zawsze uważały, że Rosja trzyma stronę Armenii, ale w ostatnich latach z kolei to Armenia oskarżała Moskwę o zdradę i przyzwolenie na zmiany terytorialne, czyli częściowe odzyskanie tego, co Azerbejdżan stracił, gdy upadł Związek Sowiecki.

Pierwszy raz w Azerbejdżanie byłem przed blisko ćwierćwieczem – w 1999 r., w oficjalnej delegacji państwowej. Pamiętam bloki mieszkalne (ale też specjalne obozy) z uchodźcami z Górskiego Karabachu. Wtedy jeszcze był to kraj na dorobku. Moi znajomi Azerowie po latach wspominali, że jako młodzi ludzie ledwo wiązali koniec z końcem. Do dziś pamiętają długie kolejki… po chleb. Od tego czasu Azerbejdżan bardzo się zmienił: jego przewaga ekonomiczna nad sąsiadami z Kaukazu Południowego, czyli Gruzją i Armenią, jest olbrzymia. Na przykładu budżet tylko na obronność jest większy niż cały budżet Armenii. Państwo jest relatywnie bogate, a korzystają na tym także mieszkańcy, skoro PKB per capita wynosi 17,5 tys. dol. Dla porównania, 16 lat temu wynosił 9 tys. dol.

Tragiczne dzieje Polaków w Azerbejdżanie

Polacy odegrali kluczową rolę w historii tego kraju w trzech dziedzinach: architekturze, odwiertach nafty, która stała się źródłem bogactwa narodowego, oraz wojskowości. Gdy chodzi o tę ostatnią, ci, którzy chcą pamiętać, to pamiętają, że szefem sztabu armii niepodległego Azerbejdżanu po upadku carskiej Rosji był Polak Maciej Sulkiewicz. Azerbejdżańska Republika Ludowa – bo taka była nazwa niepodległej państwowości – nie przetrwała sowieckiego naporu, a polski Tatar Sulkiewicz, dzielący z Azerami tę samą wiarę, został zamordowany przez bolszewików. Historycy dodają, że jego żona nauczała w jednej z pierwszych szkół dla muzułmańskich dziewcząt w Baku.

Nie tylko powieściowy Cezary Baryka wywodził się znad Morza Kaspijskiego. Cztery osoby z listy katyńskiej, a więc grona polskich oficerów zamordowanych przez Związek Sowiecki, urodziły się właśnie w Azerbejdżanie. Gdy już mowa o polskich ofiarach komunizmu w tym kraju, warto powiedzieć, że liczba Polaków zamordowanych przez bolszewików wynosi blisko 100 osób, a dodatkowych kilkadziesiąt (prawdopodobnie ok. 50) zmarło podczas katorżniczej pracy w znajdujących się tutaj, podobnie jak w całym Związku Sowieckim, karnych batalionach budowlanych, do których trafiali nasi rodacy wraz z innymi „wrogami ludu”.

Od wiosny zeszłego roku między Warszawą a Baku jest bezpośrednie połączenie lotnicze, a Okęcie stało się hubem nie tylko dla wielu Polaków i Azerów, lecz także cudzoziemców, którzy pragną dostać się do Azerbejdżanu w sytuacji, gdy zostały odcięte dotychczasowe możliwości połączeń przez Moskwę, Kijów czy Mińsk. To też zbliża oba nasze kraje. O tym myślę, widząc przed naszą ambasadą, znajdującą się na Starym Mieście, długą, zawiniętą kolejkę składającą się z Azerów starających się o wizę Rzeczypospolitej.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, Niezalezna.pl

#Azerbejdżan #Baku #Rosja #Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki