Metody walki z rzekomą „dezinformacją klimatyczną” mają być podobne do tych, które zostały zastosowane podczas ostatnich wyborów w USA. Pod postami, które uznane zostaną za potencjalnie szerzące dezinformacje pojawi się informacja o tym fakcie oraz odnośniki do artykułów z „renomowanych źródeł”. Takie treści będą również miały sztucznie zmniejszane zasięgi. O tym, co jest dezinformacją, decydują automatyczne algorytmy.
Nowa funkcja FB działa już w USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Niedługo zacznie też działać w Belgii, Brazylii, Kanadzie, Indii, Indonezji, Irlandii, Meksyku, Holandii, Nigerii, Hiszpanii, RPA i Tajwanie. Za nimi pójdą kolejne państwa.
Działania Facebooka już zdążyły wzbudzić kontrowersje. FB miał bowiem rzekomo uznać za dezinformacje wpisy o tym, że zwiększona emisja CO2 jest dobroczynna dla roślin i, że populacja niedźwiedzi polarnych nie znajduje się w niebezpieczeństwie przez globalne ocieplenie. Obydwie te informacje są jednak prawdziwe. To, że wzrost emisji CO2 do atmosfery sprawił, że na od ćwierci do połowy terenów roślinnych na świecie nastąpił znaczący wzrost wegetacji zostało udowodnione przez międzynarodowy zespół naukowców z 24 prestiżowych instytucji naukowych, wyniki ich badania zostały opublikowane w branżowym periodyku Nature Climate Change w 2016 roku. Populacja niedźwiedzi polarnych wynosi natomiast ok. 25 tysięcy osobników – w latach pięćdziesiątych, kiedy zaczęto ją monitorować, wynosiła 5 tysięcy.
Wiele osób martwi się też tym, że FB będzie cenzurować nie tylko materiały informacyjne zawierające rzekomą dezinformację o globalnym ociepleniu – ale także te, które zawierają opinie sprzeczne z lewicową ortodoksją w tym temacie. W 2019 roku grupa niezależnych fact-checkerów współpracujących z FB oznaczyła jako fałszywy felieton, którego autor argumentował, że świat powinien używać więcej paliw kopalnych. FB cofnął ich oznaczenie twierdząc, że sprawdzanie prawdziwości informacji nie dotyczy opinii. Wywołało to wściekłość lewicy, łącznie z amerykańskimi senatorami. Tym razem portal najwidoczniej nie ma zamiaru bronić wolności słowa.