We wtorek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odpowiadając na pytanie Naczelnego Sądu Administracyjnego orzekł, że “państwo członkowskie ma obowiązek uznać małżeństwo pary tej samej płci zawarte legalnie w innym kraju Unii, nawet jeśli prawo tego państwa nie uznaje tego typu związków".
Orzeczenie sprzeczne z polską konstytucją wywołało wiele emocji. Komentujący wskazują, że unijny trybunał wprost próbuje rozszerzać swoje kompetencje, na obszary, w których nie ma do tego prawa.
- TSUE tego nie szanuje, bo jeżeli państwo te kwestie reguluje inaczej z uwagi na etykę, na moralność, na względy pozaprawne, to nie można zmuszać państwa do czegoś takiego. TSUE to robi od dłuższego czasu - powiedziała w rozmowie z niezalezna.pl prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalistka.
Politycy do sądu
Prawnik, dr Bartosz Lewandowski, zwrócił w mediach społecznościowych uwagę na to, jak formowany jest Trybunał Sprawiedliwości UE. Zauważył, że TSUE wielokrotnie wkraczał w kompetencje państw członkowskich i nie jest "europejskim trybunałem konstytucyjnym".
Skąd takie coraz częstsze tego rodzaju orzeczenia i dlaczego to właśnie orzecznictwo TSUE stanowi główny sposób „rozpychania się łokciami” przez UE oraz pozatraktatowego przyznawania sobie kompetencji w sprawach, które należą do wyłącznej domeny państw? Klucz do odpowiedzi tkwi w sposobie powoływania sędziów TSUE. Są oni nominatami politycznymi poszczególnych państw członkowskich i są powoływani „za wspólnym porozumieniem przez rządy” na 6-letnią kadencję (art. 253 TFUE)
- wyjaśnił Lewandowski.
Dodał, że członkami TSUE nie muszą być sędziowie ani prawnicy, a bardzo często na tych stanowiskach lądują byli ministrowie i politycy. Kluczowa dla wyborów sędziów Trybunału jest opinia Komitetu Opiniującego.
"Zadaniem tego Komitetu jest swoista cenzura i pozytywne opiniowanie kandydatów, którzy – jak pokazuje praktyka – „dają rękojmię twórczej wykładni prawa UE”, a zatem – innymi słowy – będą orzekać w kierunku godzącym w suwerenność państw członkowskich"
- pisze adwokat i dodaje, że w oficjalnych dokumentach mowa jest wprost, że "Komitet może być uznawany za formę zabezpieczenia przed mianowaniem przez Państwa Członkowskie kandydatów eurosceptycznych".
Dotychczas, funkcjonujący od 2010 r. wydał 28 opinii negatywnych, a polski rząd od 2021 r. nie mógł skutecznie powołać swojego członka TSUE. Do 2024 r. był nim prof. Marek Safjan. Do 2022 r. Polskę w komitecie reprezentował z kolei prof. Mirosław Wyrzykowski, były sędzia TK, zwolennik obecnej koalicji rządzącej.
- I to dlatego np. prof. Rafał Wojciechowski nie mógł objąć funkcji jako sędzia w TSUE w 2021 r., a prawicowe rządy państw europejskich zapewne nigdy skutecznie nie rekomendują swoich kandydatów, a przyjaciele z rządów największych zwolenników centralizacji UE w Europie, nie będą mieli z tym problemu… - dodał Bartosz Lewandowski.
❗️”Pocałunek Junckera”, czyli o tym jak dobiera się sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE i dlaczego europejskie rządy prawicowe nigdy nie będą mogły przeforsować swojego kandydata na urząd sędziego, a sędzią może być np. wieloletni polityk i przyjaciel osławionego @JunckerEU.… pic.twitter.com/FA0YOfJ0Tc
— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) November 29, 2025
Prezesem pierwszej izby TSUE jest Luksemburczyk Francois Biltgen, aktywny w polityce od lat 80. XX w., wieloletni członek parlamentu, minister pracy i zatrudnienia, minister wyznań, minister kultury, szkolnictwa wyższego i badań naukowych, a w latach 2009-2013 - m.in. minister sprawiedliwości.
Wielu członków TSUE w swojej karierze pełniło ponadto funkcje przy organach politycznych - m.in. ministerstwach oraz przedstawicielstwach dyplomatycznych.