Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

„Jesteśmy w sytuacji egzystencjalnego zagrożenia”. Wiceszef MSZ o pomyśle otwierania granic Europy

- My musimy chronić granice, Polska chroni swoją granicę z Białorusią, chroni swoją granicę z Rosją, z Obwodem Królewieckim, budujemy tam najmocniejsze zabezpieczenia jakie mieliśmy w historii. I inne kraje Europy powinny robić to samo. Trzeba się skupiać na ochronie granic, a nie na tworzeniu scenariuszy, co my zrobimy z ludźmi, którzy nielegalnie do nas przyjdą - powiedział wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autorstwa Irish Defence Forces - https://www.flickr.com/photos/dfmagazine/18898637736/, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41045858

Premier Mateusz Morawiecki udaje się w czwartek do Brukseli, gdzie podczas szczytu UE będzie mówił m.in. o braku zgody Polski na przymusową relokację migrantów. Podczas szczytu przywódcy państw UE mają rozmawiać o rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie oraz o dalszym wsparciu UE dla Ukrainy, a także o gospodarce, bezpieczeństwie i obronie, migracji i stosunkach zewnętrznych.

Jabłoński powiedział w porannej rozmowie, że szczyt w Brukseli będzie bardzo ważny zwłaszcza, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa.

"A to jest ściśle związane z migracją, mamy dzisiaj do czynienia z atakiem na całą Europę, bo wspólny atak Rosji i Białorusi na Ukrainę, to jest atak na bezpieczeństwo całej Europy. Ale także inne kraje są atakowane metodami hybrydowymi, w tym także za pomocą zorganizowanych grup nielegalnych imigrantów, Polska i Litwa były tymi państwami najbardziej ataktowymi"

– powiedział Jabłoński.

Jak mówił, zgodnie z danymi Frontexu, cały czas mamy do czynienia z próbami zwiększania liczby nielegalnych imigrantów transportowych do Europy przez przemytników i przez grupy terrorystyczne. "Jeśli dzisiaj ktoś chce otwierać granice Europy, to popełnia strategiczny błąd" - dodał wiceszef MSZ.

Wskazał, że w unijnym projekcie rozporządzenia mówi się, że każdego roku Europa przyjmie 30 tys. migrantów, a Komisja Europejska w razie potrzeby może zwiększyć tę liczbę. Jabłoński dodał, że zachęci to przemytników ludzi do przysyłania do Europy setek tysięcy migrantów.

"My musimy chronić granice, Polska chroni swoją granicę z Białorusią, chroni swoją granicę z Rosją, z Obwodem Królewieckim, budujemy tam najmocniejsze zabezpieczenia jakie mieliśmy w historii. I inne kraje Europy powinny robić to samo. Trzeba się skupiać na ochronie granic, a nie na tworzeniu scenariuszy, co my zrobimy z ludźmi, którzy nielegalnie do nas przyjdą"

– powiedział wiceszef MSZ.

"Jesteśmy w sytuacji egzystencjalnego zagrożenia"

Dodał, że na szczycie w Brukseli, premier Morawiecki będzie "bardzo mocno" mówił o bezpieczeństwie.

"My tak naprawdę jesteśmy dzisiaj w sytuacji egzystencjalnego zagrożenia, bo przecież to nie jest tak, żeby zaprosimy 30 tys. (migrantów), 50 tys. i na tym się skończy. Takie są trendy demograficzne w krajach Afryki, Bliskiego Wschodu jest po prostu dużo więcej ludzi, rodzi się tez coraz więcej dzieci (...). Do Europy będzie chciało każdego roku przypłynąć nie 30 tys., ale niedługo 1 mln albo i 10 mln, albo i 30 mln (ludzi), bo takie są trendy demograficzne. Nie damy rady wszystkich przyjąć"

– powiedział wiceszef MSZ.

Podkreślił też różnice między uchodźcami wojennymi i nielegalnymi migrantami.

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

mm