Izraelski dziennikarz i komentator Rawiw Drucker pisze dziś w dzienniku "Haarec", że premier Benjamin Netanjahu "robi wszystko sam i to jest przerażające". Jak podkreśla, obecny p.o. szefa MSZ Israel Katz "wejdzie do najsłabszego resortu w historii Izraela".
- Trudno sobie wyobrazić moment w naszej historii - być może za wyjątkiem czasów (premiera Dawida) Ben Guriona - kiedy proces decyzyjny na froncie dyplomatycznym i bezpieczeństwa był tak skoncentrowany w rękach jednej osoby
- wskazuje dziennikarz, znany z krytyki wobec Netanjahu.
I dodaje, że Katz, którego Netanjahu mianował w niedzielę, "wejdzie do najsłabszego MSZ w historii Izraela"; "jego budżet został zredukowany, a morale jest na dnie. Dobrzy ludzie (z niego) uciekli i wciąż uciekają".
Dziennikarz "Haarec" zwraca uwagę, że taka sytuacja ma miejsce nie tylko w MSZ.
- Nie ma ministra obrony, a przez ostatnie cztery lata nie było ministra spraw zagranicznych. Człowiek z doświadczeniem operacyjnym kieruje Mosadem, ale jest pochlebcą premiera
- pisze Drucker.
Dziennikarz wskazuje, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego "nigdy nie była wszechmocnym organem", ale "w ostatnich latach stała się ciałem ds. dyplomatycznych i bezpieczeństwa na użytek polityczny premiera". Ponadto według niego "rząd składa się z bardzo niewielu osób, które mogą rzucić wyzwanie Netanjahu, a większość jego towarzyszy całkowicie zależy od niego".
- Nie uważają, że nadszedł czas, aby wybrać walkę z nim w sprawie dyplomatycznej
- dodaje Drucker.