W sobotę von der Leyen miała wziąć udział w organizowanym w Brazylii szczycie państw Mercosuru, na którym miało dojść do podpisania umowy. Jak poinformował jednak wysoki rangą urzędnik unijny, szefowa KE przełoży podróż, bo nie ma zgody na ratyfikację umowy.
Przeciw są głównie Francja, Polska oraz przekonane niedawno Włochy, których premier Giorgia Meloni zapewnia, że chce bronić interesów tamtejszych rolników. Wcześniej z włoską premier o poparcie polskiej racji stanu rozmawiał prezydent Karol Nawrocki. I wreszcie wsparcie ze strony innych państw jest na tyle duże, że już uczyniono pewne zmiany w zapisach. M.in. ustalono, że producenci produktów spożywczych z państw Ameryki Południowej będą musieli spełniać takie same warunki i obostrzenia, jak ich europejscy konkurenci. Na razie nie wiadomo jednak, w jaki sposób Unia Europejska miałaby weryfikować takie zapewnienia, a przecież papier przyjmie wszystko.
Wygląda jednak na to, że kwestię walki o dobre zapisy poddał już premier Donald Tusk. Jeszcze przed informacją von der Leyen o przełożeniu podpisania umowy, Tusk wyszedł do mediów i uspokajał, że "w sumie to rolnicy mogą już być spokojni". I że ta wersja "jest w dużej mierze już bezpieczna". A skoro "w dużej mierze", to po co walczyć o to, by była całkiem bezpieczna...
Niebywałe, Tusk odpuścił Mercosur❗️
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) December 18, 2025
Jaki wymyślą na jutro temat zastępczy? pic.twitter.com/ooabmLSuU6
Umowa z blokiem krajów Mercosur ustanowi preferencje celne dla niektórych produktów rolnych z tych państw, takich jak wołowina, drób, nabiał, cukier i etanol. W zamian rynki tych krajów otworzą się na europejski przemysł - głównie niemiecki. W skład Mercosuru wchodzą Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj.