Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Imigrant z... Turcji, który zapłacił 1300 euro Mińskowi. Według Al-Dżaziry to więziona na granicy "ofiara" Polaków

Portal telewizji Al-Dżazira, która działa za pieniądze islamistycznego katarskiego rządu, w swoim artykule na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej atakuje Polskę, twierdząc, że to właśnie z winy naszego kraju tysiące migrantów koczuje na granicy. W materiale przedstawiono historię syryjskiego uchodźcy, który na stałe mieszka w... Turcji - czyi kraju, w którym żadna wojna się nie toczy. Mężczyzna w rozmowie ze słowacką dziennikarką Sarą Cincurovą przyznaje, że zapłacił 1300 euro, by przedostać się do Niemiec, a na granicę z Polską został... dowieziony autem.

twitter.com/MON_GOV_PL

Tysiące uchodźców i migrantów próbujących przedostać się do Unii Europejskiej utknęło wzdłuż białoruskiej granicy, ponieważ Polska odmówiła im wjazdu w obliczu impasu z Białorusią - manipuluje Al-Dżazira.

Dodajmy, że telewizja ta sponsorowana jest przez katarski islamistyczny rząd, który nie robi nic, by pomóc migrantom z biedniejszych krajów Bliskiego Wschodu.

Obawy o ich bezpieczeństwo rosną ze względu na mroźne warunki, brak niezbędnych zapasów i opieki medycznej, a także szereg ofiar śmiertelnych po obu stronach granicy. Nidal Ibrahim, syryjski uchodźca, który utknął na granicy, opowiada Sarze Cincurovej z Al Jazeery o cierpieniu, jakiego doświadczył on i inni. Oto jego historia w jego własnych słowach

- czytamy w artykule słowackiej dziennikarki i "działaczki praw człowieka", znanej m.in. z politycznie poprawnych materiałów o "krzywdzeniu" transseksualistów na Słowacji (tymczasem w Katarze, który finansuje Al-Dżazirę, za homoseksualizm i apostazję grozi kara śmierci). 

Jak się jednak okazuje, Syryjczyk, z którym rozmawia dziennikarka, mieszka na stałe... w Turcji, czyli w kraju, w którym nie ma wojny i do którego przyjeżdżają na wakacje turyści z całego świata.

Mężczyzna swoją historię zaczyna tak:

Jestem Nidal Ibrahim z Aleppo, mam 37 lat i umieram. Ja, mój przyjaciel Muhammad i jego czwórka dzieci, dotarliśmy do granicy białoruskiej wraz z innymi uchodźcami. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do Europy, ale teraz utknęliśmy w lasach bez wody, pijemy z bagien, nie mamy jedzenia. Temperatura na zewnątrz wynosi -5 lub -7

- opowiada mężczyzna.

Szybko jednak okazuje się, że mężczyzna nie mieszka w Aleppo, a w Turcji.

- Żyję tylko dlatego, że mam też trójkę dzieci, które zostały z moją żoną w Turcji. Dla ich dobra muszę przeżyć. Kocham je i bardzo za nimi tęsknię - przyznaje.

Dalej opowiada o tym, że opuścił z żoną Syrię, gdy wybuchła wojna. Przyznaje też, że "9 października 2014 r. w końcu wjechaliśmy do Turcji", co oznacza, że w tym kraju mieszkają już 7 lat.

Zostałem w Turcji z moją rodziną przez długi czas, ale moja sytuacja finansowa pogorszyła się po tym, jak zwolnili mnie z pracy. Pracowałem wtedy w rolnictwie: Miałem niskie zarobki i dużo mniej pracy w zimie z powodu deszczu i złej pogody. Postanowiłem więc udać się do Libii, a z Libii przez morze do Europy, ale nie udało mi się przeprawić z powodu uzbrojonych grup działających w Libii

- opowiada Syryjczyk.

Wtedy usłyszałem, że droga do Europy będzie otwarta przez Białoruś. Miałem nadzieję, że uda mi się dotrzeć do Europy i że moja żona i dzieci dołączą do mnie później, by żyć bezpiecznie i godnie. Kupiłem wizę i bilet lotniczy w białoruskiej firmie w biurze internetowym za 800 dolarów. Powiedziano mi, że wjazd do Polski będzie mnie kosztował kolejne 500 dolarów. Ale kiedy dojechałem samochodem do polskiej granicy, zaczęła się moja tragedia. Było to 5 października. Na granicy widziałem, jak ludzie umierają z głodu, pragnienia i zimna, ale nie mogłem nic zrobić. Od teraz uciekałem przed śmiercią

- cytuje mężczyznę Al-Dżazira.

Dalej Ibrahim stwierdza, że polskie władze zabrały mu kartę SIM, po czym przyznaje jednak, że... rozmawia z żoną i dziećmi przez WhatsApp.

- Powinienem był się pożegnać, kiedy opuszczałem Turcję. To mógł być ostatni raz, kiedy ich widziałem. Proszę, pomóżcie mi po prostu żyć. Proszę, niech ktoś nas uratuje - dodaje na koniec w łzawym materiale Al-Dżaziry.

 



Źródło: niezalezna.pl,

bm