Mer Kijowa i były wielokrotny mistrz świata w boksie, w niemieckiej i szwajcarskiej prasie w ciągu dosłownie kilku dni wymierzył potężne ciosy w prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Czy wraz z wyraźnym konfliktem z dowódcą gen. Wałerijem Załużnym, politykowi, którego tuż po inwazji oceniano na świecie jako męża stanu, uda się przetrwać polityczną burzę?
W rozmowie ze szwajcarskim portalem "20 Minuten" Witalij Kliczko powiedział, że Wołodymyr Zełenski szybko traci popularność, bo popełnia liczne błędy. W tym kontekście wymienił kalkulacje i przygotowanie Ukrainy do wojny oraz to, że „Rosjanie mogli tak szybko dojść do Kijowa”. Dawny pięściarz bronił natomiast wojskowego dowódcy ukraińskiej armii, gen. Wałerija Załużnego, który przyznał niedawno, że sytuacja na froncie jest patowa. Jak wspomniał Kliczko, niektórzy politycy niesłusznie skrytykowali Załużnego za przypływ szczerości, jednak on sam „stoi po jego stronie”.
O konflikcie wojskowego głównodowodzącego i prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych, mówi się coraz głośniej od tygodni. Zełenski sugerował, że Załużny przejawia ambicje polityczne. Jeszcze ostrzej Kliczko skrytykował Zełenskiego w rozmowie z niemieckim magazynem "Der Spiegel". Powiedział wręcz, że „w pierwszych miesiącach wojny kraj nie miał lidera, był prawdziwy chaos, a merowie odegrali kluczową rolę jako liderzy opinii, w obronie miast, w pomocy wojskowym”. Postarał się więc odebrać Zełenskiemu cały wizerunek wojennego przywódcy, charyzmatycznego lidera. To zrozumiałe, że wobec utknięcia kontrofensywy, ukraiński prezydent jest krytykowany właśnie za jej niepowodzenie. Jednakże trzeba pamiętać, że Ukraina z sukcesem obroniła się przed pierwszym uderzeniem Rosji i poprzednie trzy kontrofensywy były jednak udane. Ten wizerunek polityka, broniącego się przed rosyjską dziczą, długo wystarczał Zełenskiemu.
Teraz Kliczko większość zasługi przypisuje nie prezydentowi, lecz włodarzom miast - w tym sobie. W jego opinii, w biurze prezydenta uważają merów za przeszkodę w realizacji politycznych celów i chcą sobie podporządkować władze samorządowe. Oskarżył obóz rządzący w kraju o ciągoty autorytarne.
– W pewnym momencie przestaniemy różnić się od Rosji, gdzie wszystko zależy od humorów jednego człowieka – wypalił Kliczko. Tak, obecnie Zełenski jest atakowany ze wszystkich stron. O ciągoty autorytarne oskarżał go już wcześniej jego były doradca Ołeksij Arestowycz, podobnie jak za nieudane podejście do czwartej już łącznie kontrofensywy. Arestowycz sam zgłasza ambicje prezydenckie.
Zełenskiego krytykują poza tym zachodnie media. W tym polska opinia publiczna – choćby za konflikt o zboże czy kryzys na granicy z ukraińskimi kierowcami TIR-ów. Były prezydent Petro Poroszenko w zeszłym tygodniu próbował wyjechać z kraju. Nie dostał jednak wypuszczony przez służby graniczne na granicy z Polską. Poroszenko ogłosił, że to sprawka biura prezydenta Ukrainy, mówiąc nawet o „dywersji”. Następnego dnia Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oświadczyła, że Poroszenko przez nasz kraj chciał pojechać na Węgry, by spotkać się z Viktorem Orbanem, który znany jest z antyukraińskiego stanowiska w trakcie wojny. Partia Poroszenki, opozycyjna "Europejska Prawda", nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła spekulacjom, przyznając jednocześnie, że Poroszenko utrzymuje dobre osobiste relacje z Orbanem i jest gotów wykorzystać wszelkie kontakty, aby pomóc Ukrainie przed zbliżającym się szczytem UE w Brukseli (połowa grudnia) w sprawie negocjacji akcesyjnych Ukrainy. Oskarżył przy okazji władze w Kijowie, że nie mają pomysłu na poprawienie pozycji Ukrainy w krajach unijnych, takich jak Węgry, gdzie pozycja ta jest słaba.
Jedno jest pewne: na Ukrainie, mimo że nie wiadomo, czy 2024 roku odbędą się wybory, polityka coraz mocniej się rozkręca, a Zełenski słabnie, także na arenie międzynarodowej. I ma to związek nie tylko z niepowodzeniem kontrofensywy, ale też z sytuacją gospodarczą, nieudolną walką z korupcją czy zmęczeniem społeczeństwa. Zełenski dochodził do władzy w 2019 roku pod hasłami zmiany całego systemu. Liczył na niego także Zachód, jeśli chodzi o reformy. I obietnic tych nie spełnił. Oczywiście, miał ekstremalnie trudną sytuację – wybuchła pandemia, potem nadeszła wojna. Ale polityka jest okrutna i rozlicza wszystkich, bez wyjątku.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat