Piątkowy atak na ukraińskie rządowe zasoby internetowe obejmował nie tylko modyfikację stron startowych, lecz był bardziej złożony - poinformowała ukraińska cyberpolicja. Jak dodano, hakerzy zniszczyli "szereg zewnętrznych zasobów informacyjnych".
Strona ukraińska wraz z międzynarodowymi ekspertami ustala źródła pochodzenia piątkowych cyberataków na państwowe zasoby - napisano w poniedziałkowym komunikacie cyberpolicji.
Jak dodano, 95 proc. zaatakowanych stron już działa, a przywracanie funkcjonowania pozostałych zasobów trwa.
Cyberpolicja podkreśliła, że już można stwierdzić, iż atak nie obejmował tylko modyfikacji stron startowych zasobów, lecz był bardziej złożony.
"Szereg zewnętrznych informacyjnych zasobów został w ręczny sposób zniszczony przez atakujących"
- wskazano. Czas przeprowadzenia ataku świadczy o skoordynowaniu działań hakerów i ich liczebności - uważa ukraińska cyberpolicja.
Poinformowano też, że od piątku rejestrowane są ataki DDoS na różne strony państwowe.
W niedzielę ukraińskie ministerstwo transformacji cyfrowej oświadczyło, że wszystkie zebrane dotychczas dowody świadczą o tym, że za cyberatakiem stoi Rosja. W sobotę zastępca sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Serhij Demediuk z kolei powiedział agencji Reutera, że władze Ukrainy podejrzewają, iż za atakiem stoi grupa związana z białoruskim wywiadem.
W wyniku ataku - który według ukraińskich władz był największym od czterech lat - ucierpiało ok. 70 witryn różnych struktur szczebla ogólnokrajowego i regionalnego.