Zabójstwo Polki Anastazji Rubińskiej, do którego doszło na greckiej wyspie Kos, sprawiło, że zaczęto zastanawiać się nad bezpieczeństwem w Grecji. Okazuje się, że wyspa ma swoje problemy: jednym z nich jest... obóz dla migrantów.
Od początku napływu migrantów w Grecji stworzono ponad 30 obozów dla uchodźców. Według danych ONZ w 2022 roku drogą morską przybyło do tego kraju ponad 12,7 tys. migrantów. Władze greckie podają, że w 2022 roku udaremniły przybycie około 260 tys. nielegalnych migrantów z Turcji.
Obecnie na wyspach Morza Egejskiego, oddzielającego Grecję i Turcję, istnieje pięć zamkniętych obozów dla uchodźców. Jeden z nich znajduje się w środkowej części wyspy Kos, położonej niedaleko granicy z Turcją. Jadąc pod górę w kierunku ruin bizantyjskiego zamku Pyli, w pewnym momencie widać tabliczkę z napisem w języku angielskim i greckim „CCAC Kos”. Chodzi o „Closed Controlled Access Center”, czyli powstały w listopadzie 2021 roku na powierzchni około 90 akrów obóz dla migrantów, położony około 15 km od głównego centrum wyspy – miasta Kos.
Według informacji portalu Refugee Support Aegean obóz może pomieścić ponad 2 tys. osób, ale na koniec marca 2023 roku przebywało tam 900 migrantów, w tym 60 proc. mężczyzn, 19 proc. kobiet i 22 proc. dzieci. Większość z nich mają stanowić Palestyńczycy. W okresie od stycznia do kwietnia do obozu przyjęto 620 nowych osób.
W okolicy obozu, który jest oddalony kilkaset metrów od najbliższych domów, można zaobserwować w zasadzie tylko przemieszczających się pojedynczo lub dwójkami migrantów. W upalny czerwcowy dzień okolica wydaje się na wpół opuszczona.
Dziś wszyscy żyją zabójstwem 27-leteniej Polki przez mężczyznę z Bangladeszu. Ta śmierć spotęgowała niepokój mieszkańców Kos, szczególnie tych, którzy mieszkają bliżej obozu w Pyli, gdzie założono obóz dla migrantów.
Ludzie mówią, że okolica nie jest już tak bezpieczna jak wcześniej.