Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Gorzki "Dzień Zwycięstwa" w Rosji. Amerykański dziennik podał straty agresora w wojnie na Ukrainie

Brytyjski wywiad wskazuje, że Rosjanom trudno obchodzić będzie w tym roku Dzień Zwycięstwa, widząc brak postępów w inwazji na Ukrainę. Dane, które mają pochodzić z ujawnionych niedawno dokumentów, wskazują na utratę przez Rosję nawet 220 tys. żołnierzy. Z drugiej strony jednak pojawiają się wątpliwości, czy wojna, mimo niepowodzeń agresora, zakończy się w 2023 r.

Władimir Putin na paradzie zwycięstwa w Moskwie, maj 2022
Władimir Putin na paradzie zwycięstwa w Moskwie, maj 2022
Autorstwa Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=117835937

Obchody Dnia Zwycięstwa w Rosji, gdy oddawany jest hołd poległym żołnierzom, będą sporym wyzwaniem komunikacyjnym dla Kremla, który próbuje ukryć skalę ofiar w czasie źle zarządzanej kampanii na Ukrainie - przekazało dzisiaj brytyjskie ministerstwo obrony.

Jak poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, przywódcy kilku rosyjskich regionów graniczących z Ukrainą, a także okupowanego Krymu, zapowiedzieli, że ich duże zazwyczaj parady wojskowe z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja zostaną odwołane, co jest spowodowane względami bezpieczeństwa w pobliżu granicy, natomiast niektóre rosyjskie miasta położone dalej od Ukrainy potwierdziły, że planują zorganizować obchody Dnia Zwycięstwa.

"Jednak różne podejścia podkreślają delikatne wyzwanie komunikacyjne dla Kremla. Putin przedstawia "specjalną operację wojskową" w duchu sowieckich doświadczeń z II wojny światowej. Przesłanie to może być coraz mniej zrozumiałe dla wielu Rosjan, którzy mają bezpośredni wgląd w źle zarządzaną i nieudaną kampanię na Ukrainie. Oddanie czci poległym w poprzednich pokoleniach może łatwo zamienić się w ujawnienie zakresu niedawnych strat, które Kreml próbuje ukryć"

– napisano w ocenie wywiadowczej.

Straty od początku wojny są niemałe. "New York Times", że ujawnione niedawno dane zawierają też amerykańskie szacunki z lutego 2023 roku na temat rosyjskich i ukraińskich strat wojennych. W przypadku Rosji te straty miałyby wynosić od 189,5 tys. do 220 tys. żołnierzy, w tym około 43 tys. poległych w walce, natomiast w przypadku Ukrainy - od 124,5 tys. do 131 tys., w tym około 17,5 tys. zabitych na froncie.

"WP": Wojna potrwa do 2024 r.

Dziennik "Washington Post", powołując się na tajne dokumenty władz USA, które w ostatnich dniach wyciekły do mediów, ocenia, że wojna Rosji z Ukrainą będzie trwała przynajmniej do 2024 roku, ponieważ w roku 2023 żadna ze stron prawdopodobnie nie odniesie przełomowego zwycięstwa ani nie będzie skłonna do negocjacji.

Analitycy amerykańskiej Agencji Wywiadu Wojskowego (DIA) przewidują, że nawet jeśli ukraińska armia będzie w stanie odzyskać dużą część okupowanych terytoriów i zadać najeźdźcom poważne straty, nie będzie to skutkowało gotowością Kijowa do rozmów z Moskwą.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada jednak inny rozwój wydarzeń. W ocenie Waszyngtonu rok 2023 zakończy się osiągnięciem przez obie strony "bardzo nieznacznych" zdobyczy terytorialnych w konsekwencji "niewystarczającej liczby żołnierzy i (możliwości) zaopatrzeniowych do prowadzenia skutecznych operacji" - czytamy na portalu "WP".

Sytuacja na froncie, którą można określić mianem patowej, może doprowadzić do zmiany nastrojów ukraińskiego społeczeństwa i coraz bardziej powszechnej krytyki sposobu prowadzenia wojny. Jest też prawdopodobne, że w warunkach "konfliktu na wyniszczenie" władze w Kijowie będą zmuszone sięgnąć po wszelkie dostępne rezerwy i wysłać na front jeszcze więcej młodych mężczyzn - wynika z ujawnionych dokumentów amerykańskiego wywiadu.

Według tego samego źródła, cytowanego przez "WP", strona ukraińska może w większym stopniu skoncentrować się na przeprowadzeniu ataków na cele na terytorium Rosji. Nie wydaje się natomiast prawdopodobne, by Kreml - według któregokolwiek z rozważanych scenariuszy - zdecydował się na użycie przeciwko Ukrainie broni jądrowej.

Negocjacje Kijowa z Moskwą rozpoczną się dopiero wówczas, gdy jedna ze stron będzie wyczerpana, co wydaje się obecnie odległą perspektywą - ocenił wywiad wojskowy USA.

Rosjanie "filtrują" obwód doniecki

Jak informuje sztab generalny ukraińskiej armii, w obwodzie donieckimi Ukrainy rosyjskie siły okupacyjne zwiększyły liczbę posterunków kontrolnych, prowadzą tzw. działania filtracyjne.

„Okupanci nasilają działania kontrwywiadowcze na okupowanych terytoriach. W miejscowości Grafske w rejonie wołnowaskim (obwód doniecki) zwiększono liczbę posterunków i patroli. Na posterunkach prowadzone są aktywne działania filtracyjne”. Podobna sytuacja ma miejsce w miejscowości Błahodatne w tym samym obwodzie.

Są to nasilone kontrole mieszkańców pod kątem możliwego działania na rzecz ukraińskiej armii i władz, poszukiwania osób nieprzychylnych okupacyjnym władzom.

Sztab podaje również, że w obawie przed wyciekiem informacji o pozycjach rosyjskich wojsk, władze okupacyjne ograniczają trasy przejazdu taksówek, a miejscowi mieszkańcy są wpuszczani do miejscowości tylko jeśli posiadają meldunek.

Według doniesień sztabu najbardziej intensywne regiony walk na froncie, to w dalszym ciągu kierunki łymanski, bachmucki, awdijiwski i marjinski. Siły obrony odparły w ciągu doby ponad 45 ataków przeciwnika. Trwają ciężkie walki o Bachmut i rosyjskie ataki m.in. na Marjinkę.

"Białoruś mówi: dajcie się dobić"

W komunikacie odnotowano, że na północnych granicach Ukrainy - na wspierającej Rosję Białorusi, trwa kompleksowy sprawdzian gotowości bojowej sił zbrojnych. Część formacji i jednostek zostało postawionych w stan najwyższej gotowości bojowej. Do oddziałów powoływani są rezerwiści. Na terytorium Białorusi w dalszym ciągu znajdują się niektóre oddziały rosyjskiej armii. 

Dziś Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy, stwierdził, że „Białoruś pośrednio uczestniczy w wojnie po stronie Rosji. To znaczy, że kraj ten jest aktywnie, a nawet agresywnie zainteresowany przegraną Ukrainy”.

„Białoruś dawno utraciła podmiotowość, dlatego w milczeniu przełknęła szalone "inicjatywy szalonych kapeluszników" w sprawie taktycznej broni jądrowej. I pomimo tego wszystkiego staje przed publicznością i mówi: "a może wystąpimy w roli pośrednika?”

– skomentował Podolak, nazywając Białoruś „wielkim fałszywym rozjemcą”.

„Ultymatywnie proponuje nam przerwanie ognia i przystąpienie do stołu rozmów. Natychmiast. I przy tym – uwaga – nie mniej ultymatywnie domaga się zakazu przemieszczania, dostaw broni, ruchów żołnierzy. De facto mówi wprost: nie sprzeciwiajcie się, dajcie się już Rosji dobić” – napisał Podolak.

W środę białoruski minister spraw zagranicznych Siarhiej Alejnik przebywał z wizytą w Budapeszcie. To pierwsza od dawna wizyta białoruskiego wysokiego rangą urzędnika w kraju UE. Po uznanych za sfałszowane wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku takie kontakty pomiędzy UE i Mińskiem zostały zamrożone. W lutym szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto odwiedził Mińsk. Alejnik wzywał w Budapeszcie do „natychmiastowego zawieszenia broni i rozmów pokojowych”. Mówił też m.in., że odpowiedzialność za wojnę ponoszą „USA i ich satelici”, a Mińsk i Budapeszt „stoją po stronie pokoju”. 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

md