Boże Narodzenie jest na Węgrzech ważnym świętem dla rodziny, ale w jego obchodzeniu występują duże różnice zależnie od regionu, a także ustaleń między krewnymi. Dla niektórych najważniejszym dniem Bożego Narodzenia jest Wigilia, dla innych 25 grudnia.
- Dziś trudno już powiedzieć, którego dnia Węgrzy jedzą najważniejszy posiłek podczas Świąt. Zależy to bardzo od rytmu w danej rodzinie. Zważywszy przede wszystkim na to, że 25 grudnia jest dniem wolnym od pracy, dziś raczej 25 czy 26 jest ważniejszy niż 24
– powiedziała PAP etnografka Veronika Kalina z Domu Tradycji w Budapeszcie.
Bardzo wiele rodzin zbiera się na główny posiłek w Wigilię, jednakże post tego dnia jest przestrzegany coraz rzadziej, a zestaw potraw zależy od regionu i od danej rodziny.
- Potrawy zależą od regionu. Mam na przykład koleżankę z komitatu (województwa) Szabolcs-Szatmar-Bereg (na północnym wschodzie Węgier). U niej zawsze jada się gołąbki nadziewane mięsem. Jest to danie popularne w wielu miejscach, choć czasem nadzienie robi się z ryżem, a czasem z kukurydzą
– mówi Kalina.
W bardzo wielu miejscach, na przykład w miastach Baja czy Segedyn na południu, w Boże Narodzenie je się zupę rybną nazywaną zupą rybacką. Jest to tradycyjne węgierskie danie przyrządzane z różnych gatunków ryb słodkowodnych z dodatkiem papryki. Ale od rodziny zależy, czy zostanie podane w Wigilię, czy 25 grudnia.
Oprócz tego często gotuje się na Święta potrawy, które w ciągu roku jadane są rzadko, a rodzina je lubi - droższe albo wymagające dużych nakładów pracy.
- Mam swoje ulubione danie z orzechami, śliwkami, serem, indykiem i ziemniakami, które nazywamy indykiem po rzymsku. W naszej rodzinie jada się je tylko na Boże Narodzenie – opowiada Kalina.
Inna pracownica Domu Tradycji Dorottya Gajo dodaje: „Znam osoby, które tylko w Boże Narodzenie jedzą warstwową babkę z mięsem, do której dodaje się suszone owoce. U nas – a pochodzę z Wojwodiny - zawsze jest zupa fasolowa i smażona ryba. Zupę fasolową zawsze jemy na obiad 24 grudnia, a przedtem podawane osobno jabłka, orzechy, czosnek i miód”.
- Kiedyś na stole zawsze znajdował się cały bochen chleba albo kołacz, aby nie brakowało go przez cały rok. Dziś też jemy chleb, choć zamiast kołacza częściej przygotowuje się piernik. Tradycyjnym słodkim daniem jest też strucla z makiem
– opowiada Kalina.
W niektórych rodzinach zostawia się jeden talerz „dla Jezuska”.
- Najpierw kładziemy tam jabłko, orzechy i czosnek, a potem wlewamy trochę zupy
– mówi Gajo.
Nie ma zwyczaju dzielenia się opłatkiem. Nie ma też tradycji odnośnie liczby dań, ale są takie składniki, które koniecznie muszą się znaleźć na stole. Należą do nich np. orzechy i jabłko.
- Dawniej orzech był uznawany za symbol zdrowia i choć dziś już to symboliczne znaczenie już się zaciera, to nie może go brakować na Święta – opowiada Kalina.
Z badania przeprowadzonego przez sieć targową Tesco wynika, że zestaw dań na świątecznym stole zmienił się w ciągu 30 ostatnich lat. Coraz częściej jada się mięso (obecnie w 57,7 proc. rodzin, podczas gdy dawniej w 53,5 proc.), a coraz rzadziej karpia (odpowiednio 38,3 i 47 proc.), który wypierany jest przez ryby morskie (28,9 oraz 9,9 proc.). Mniej popularne niż kiedyś są też gołąbki, choć nadal należą do najczęściej spożywanych dań świątecznych (obecnie 45,5, a dawniej 59,1 proc.).
Dzień wręczania prezentów też zależy od rodziny. W wielu domach węgierskich jest to Wigilia, ale w innych 25 grudnia. Co ciekawe, w części rodzin prezenty przynosi Aniołek, a w innych Jezusek.
- U nas dzieci czekają na prezenty od Jezuska. Przychodzi on 25 grudnia rano, więc prezenty trafiają pod drzewko nocą
– mówi Gajo.
W wielu rodzinach prezenty rozdaje Aniołek, który czasem przynosi także choinkę.
- U nas w rodzinie mówiło się, że Aniołek przynosi nieubrane drzewko. Stroiliśmy je razem w ciągu dnia. A w wieczerzę wigilijną Jezusek przynosił prezenty pod drzewko
– opowiada Kalina.
W części rodzin węgierskich dzieci dowiadują się o nadejściu Jezuska lub Aniołka z prezentami po dźwięku dzwonka, którym dzwoni mama.
Zwyczajem, który przetrwał w niektórych rodzinach jeszcze sprzed upowszechnienia się w XIX w. choinki, jest sadzenie w doniczce pszenicy w dzień św. Łucji 13 grudnia. „Do dziś robi tak bardzo wiele osób, także wśród moich przyjaciół. Była to nie tylko wróżba o tym, czy w przyszły rok będą dobre plony, ale też bardzo ładna, zielona ozdoba stołu bożonarodzeniowego, kuchni albo pokoju” – mówi Kalina.
Ze wspomnianego badania Tesco wynika, że strojenie choinki nadal jest ważną tradycją w rodzinach. Obecnie wspólnie ubiera się ją w 2/3 domów, choć jest to nieco niższy odsetek niż 77 proc. 30 lat temu.