Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Głos sumienia w odpowiedzi na przemoc. Dotychczasowi sojusznicy opuszczają Łukaszenkę

Powyborcza rzeczywistość na Białorusi wygląda coraz bardziej dramatycznie. Cały czas trwają pokojowe protesty, na które władza odpowiada wyjątkową brutalnością. Mimo tego, Białorusini zaczynają się jednoczyć w walce przeciw reżimowi. Napływają także doniesienia o protestach pracowników wielu zakładów przemysłowych na Białorusi. Z pracy odchodzą dziennikarze, żołnierze i milicjanci.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
By Serge Serebro, Vitebsk Popular News - Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41720543

Brutalność władzy, solidarność obywateli

Dotychczas odnotowano dwa przypadki śmiertelnego pobicia demonstrantów, a więzienia są przepełnione. Od niedzieli. Zatrzymano już, w tym w wielu przypadkach – brutalnie, blisko 7 tys. osób. 

W tej sytuacji, nadzieją dla Białorusinów jest solidarność i pierwsze jej przykłady (bardzo spektakularne) miały już miejsce:

Pracownicy zakładów samochodowych BiełAZ zapowiedzieli na poniedziałek strajk bezterminowy, jeśli nie zostaną spełnione wysunięte przez nich postulaty. Wcześniej białoruski niezależny portal Tut.by podał, że w zakładach strajk się już rozpoczął i zamieścił zdjęcia, na których widać kilkuset protestujących robotników. Według portalu Naviny.by w czwartek kilkuset pracowników zakładów wzięło udział w mityngu przeciwko fałszowaniu wyborów i przemocy wobec uczestników demonstracji.

"Dymisja władz państwa, zaprzestanie przemocy, uwolnienie więźniów politycznych, przeprowadzenie ponownych uczciwych wyborów"

– takie są, według relacji niezależnej gazety "Nasza Niwa", żądania protestujących. Pracownicy Biełazu przedstawili je burmistrzowi Żodzina.

Po pewnym czasie na profilu Radia Swaboda w komunikatorze Telegram pojawiły się doniesienia, że pracownicy powrócili do swoich obowiązków, gdy burmistrz zgodził się spotkać z nimi wieczorem, jednak społeczna determinacja i opór przeciw dyktatorskiej władzy rośnie.

Ze służby dla reżimu Łukaszenki rezygnują także milicjanci i żołnierze:

Napływają doniesienia o protestach pracowników kilku innych zakładów m.in, w Grodnie. Jak dotąd, informacje o tych protestach nie zostały jednak potwierdzone. Mowa o protestach w zakładach Grodno-Azot, Grodnożiłstroj, Terrazit, na Rynku Lidzkim, w zakładach Biełmiedprieparaty.

W mediach społecznościowych opublikowano już zdjęcia kilku wypowiedzeń państwowych urzędników - relacjonuje serwis Tut.by. Jak dodaje, są wśród nich pracownik administracji prezydenta i mińskiego miejskiego komitetu wykonawczego.

"Nie widzę już możliwości, by pracować jako prawnik w administracji państwowej" - napisał na Instagramie Artiom Proskałowycz, który pracował w administracji prezydenta.

Dziennikarze odchodzą z pracy

W związku z sytuacją w kraju wielu dziennikarzy białoruskich mediów państwowych odchodzi z pracy. Pojawiają się też doniesienia o tym, że zwalniają się pracownicy administracji.

Oficjalny list otwarty do ministra informacji Ihara Łuckiego wystosowali dziennikarze mediów państwowych. 

- To, że dzisiaj wielu naszych kolegów z mediów państwowych zwalnia się, to nie fake, nie technologia polityczna, nie opłacona akcja PR-owa. To głos sumienia i to, że nie mogą spokojnie patrzeć na obecną przemoc 

- podkreślono w dokumencie, pod którym w momencie publikacji podpisało się ponad 40 osób.

Tut.by informuje, że wśród dziennikarzy, którzy podpisali się pod listem jest ponad 10 pracowników państwowej agencji informacyjnej BiełTA, w tym Siarhiej Peluszkewycz, który w przeszłości był szefem biura prasowego prezydenta.

[polecam:https://niezalezna.pl/345926-kto-glosowal-na-cichanouska-niech-wstanie-ten-moment-przejdzie-do-historii-wideo

Serwis pisze, że w czwartek z pracy w telewizji państwowej ONT odszedł Dzmitryj Semczanka, stojący na czele grupy dziennikarzy pracujących przy prezydencie.

"Nieopisana brutalność OMON-u wszystkich dziennikarzy ONT po prostu zniszczyła. Każdy ma bliskiego albo znajomego, który został poważnie poszkodowany. (...) Niektórzy poszli na zwolnienie, niektórzy na bezterminowy urlop" 

- twierdzi źródło Tut.by. Według rozmówcy portalu odejście Semczanki może spowodować reakcję łańcuchową. 

Według aktualnych danych, 23 dziennikarzy wciąż jest zatrzymanych bądź znajduje się w aresztach, a od 9 sierpnia doszło w tym kraju do 68 przypadków zatrzymania dziennikarzy i pracowników mediów.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#Białoruś #Aleksandr Łukaszenka

po