Rosyjska obrona prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro wynika głównie z zaangażowania tam kierującego koncernem Rosnieft Igora Sieczina, a to skłania do pytań, czy obecne przywództwo kraju dba o interesy państwowe czy korporacyjne. Pisze dziś o tym "Financial Times".
Według Aleksandra Gabujewa z think-tanku Carnegie Moscow Center, wsparcie Rosji dla Maduro i nałożenie przez USA sankcji na jego reżim pokazuje, że ten kraj stał się dla Rosji i USA terenem nowego konfliktu zastępczego, ale rosyjskie motywacje są bardziej złożone, niż tylko chęć odegrania się za lata amerykańskiego zaangażowania na Ukrainie czy w Gruzji.
"Rosyjska polityka wobec Wenezueli jest w dużej mierze kształtowana przez Igora Sieczina, szefa Rosnieftu, rosyjskiej państwowej firmy naftowej. Nie tylko chodzi o 3 mld dolarów, które Caracas jest jej winne, ale ma też dwa morskie pola naftowe w tym kraju oraz udziały zawierające ponad 20 mln ton ropy. Zaangażowanie Sieczina, który spotkał się z Maduro w Moskwie we wrześniu i poleciał do Caracas w listopadzie, sugeruje, że rosyjską polityką bezpieczeństwa w coraz większym stopniu kieruje kombinacja korporacyjnych interesów i ambicji wpływowych członków bliskiego kręgu Putina"
- pisze Gabujew na łamach "FT".
Przypomina on, że Sieczin, były tłumacz wojskowy radzieckich żołnierzy w Angoli, stoi u boku Putina od czasu, gdy ten był merem Petersburga, a nadzorując sektor energetyczny jest obecnie najbardziej wpływowym człowiekiem w jego otoczeniu. Oraz że od dawna jest zaangażowany w relacje z Ameryką Łacińską - to on przekonywał tamtejsze zaprzyjaźnione rządy, by uznały separatystyczne regiony Gruzji - Abchazję i Osetię Południową, oferując w zamian inwestycje i kredyty. To także Sieczin stał za powstaniem konsorcjum rosyjskich firm naftowych inwestujących w Wenezueli.
"Gdy jesienią 2017 r. Caracas zaczęło mieć zaległości w spłacie długów, niektóre osoby w rosyjskim rządzie kwestionowały podejście Sieczina. Dlaczego Rosja, mierząca się z zachodnimi sankcjami, powinna rzucać miliardy do odległego zakątka Ameryki Łacińskiej? Ale Moskwa stała się ostatnim pożyczkodawcą Wenezueli"
- pisze Gabujew.
"Jak się wydaje, piętrzą się dowody, że wpływowe osoby z otoczenia Putina mogą zbyt łatwo zepchnąć na bok bardziej ostrożnych biurokratów. Głębokie powiązania Rosnieftu w Wenezueli i rosyjskie wchodzenie w tamtejszy kryzys stawiają pytania, czy przywództwo kraju działa w celu zabezpieczenia państwowych, czy korporacyjnych bądź prywatnych interesów"
- konkluduje.