Niemcy mimo tego, że próbują lansować się w oczach opinii międzynarodowej, jako moralne mocarstwo znane z tolerancji, mają poważne problemy na własnym podwórku. Saksońska policja zarejestrowała w ubiegłym roku 172 przestępstwa antysemickie, wynika z odpowiedzi ministerstwa spraw wewnętrznych na zapytanie posłanki Partii Lewicy Kerstin Koeditz.
W 2021 roku takich przestępstw było 189. "Obecna liczba przypadków jest wciąż na wysokim poziomie, więc jest za wcześnie, aby odwołać alarm" – stwierdziła Koeditz, która wątpi też w kompletność danych.
"Jeśli przyjąć za podstawę widoczne przypadki, to ostatnio stały się one częstsze w Lipsku (38) i Dreźnie (26), a także w powiecie miśnieńskim (19). Z kolei w powiecie Vogtland i w powiecie Erzgebirg (po sześć) zdarzały się one stosunkowo rzadko"
- zauważyła Koeditz.
Statystyki obejmują przede wszystkim nawoływanie do nienawiści (111 wykroczeń) oraz używanie symboli niekonstytucyjnych organizacji (31), takich jak negowanie Holocaustu i zakazane hasła nazistowskie. Do tego dochodzi kilkanaście przypadków uszkodzenia mienia.
Według Koeditz około 80 proc. wszystkich wykroczeń przypisuje się niemieckim sympatykom prawicy. "To, co pozostaje jasne, to: antysemityzm jest zawsze niedopuszczalny w każdej formie - niezależnie od tego, z jakiego kierunku pochodzi. Ważne jest też konsekwentne ściganie" - podkreśliła polityk. Jednak "w ubiegłym roku w saksońskich sądach zapadło zaledwie 16 wyroków skazujących. W poprzednim roku było 26 wyroków. W tej dziedzinie nie wolno odpuszczać. Nienawiść do Żydów musi być karana".