Przedstawiciel MSZ Rosji Artiom Kożyn powiedział dziś, że w ogłoszonej przez Departament Stanu USA Deklaracji Krymskiej „nie ma niczego nowego”. Powtórzył też stanowisko władz w Moskwie, według których anektowany w 2014 r. półwysep jest częścią Rosji.
Komentując deklarację na cotygodniowej konferencji prasowej, przedstawiciel MSZ Rosji zarzucił politykom amerykańskim, że „aktywnie wsparli przewrót państwowy w Kijowie”. Jako przewrót władze Rosji określają wydarzenia w stolicy Ukrainy na przełomie 2013 i 2014 r., które doprowadziły do odsunięcia od władzy, na fali masowych protestów, ówczesnego prezydenta tego kraju Wiktora Janukowycza.
Kożyn, który jest zastępcą rzeczniczki MSZ Rosji Marii Zacharowej, zarzucił także przedstawicielom USA, że „cynicznie odmawiają mieszkańcom Krymu prawa do samookreślenia”. Oświadczył, że prawo to „mieszańcy półwyspu zrealizowali w otwartym referendum w 2014 r.”.
Przedstawiciel rosyjskiego ministerstwa powiedział, że „Krym jest częścią Federacji Rosyjskiej”. Zapewnił, że „coraz więcej zwykłych Amerykanów” przyjeżdża na półwysep, by „odpoczywać i pracować”.
Referendum w sprawie przynależności Krymu, w którym większość mieszkańców opowiedziała się za przyłączeniem do Rosji, odbyło się w marcu 2014 r. Kraje zachodnie i Ukraina uznają plebiscyt, przeprowadzony pospiesznie i w obecności sił zbrojnych, za niezgodny z prawem międzynarodowym.
Moskwa długo zaprzeczała, że jej żołnierze uczestniczyli w inkorporacji półwyspu. Jednak w 2015 roku w filmie dokumentalnym „Krym. Droga do ojczyzny” prezydent Władimir Putin przyznał, że nakazał podjęcie przygotowań do przyłączenia Krymu kilka godzin po odsunięciu w Kijowie od władzy Janukowycza, a więc jeszcze przed krymskim referendum.
Departament Stanu USA opublikował w środę Deklarację Krymską, w której oświadczył, że USA nigdy nie uznają zaanektowania przez Rosję Krymu i będą dalej nalegać na przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy.