Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Demokraci stracili w wyborach fortunę! „Poważnie pomyliliśmy się w obliczeniach”

Amerykańska prawica nie ma teraz zbyt wielu powodów do radości. Ale jednym z nich z pewnością jest to, że lewica wtopiła w tych wyborach fortunę. W momencie pisania tego tekstu nic nie jest jeszcze pewne, ale szanse Trumpa na zwycięstwo są już raczej iluzoryczne. Lepiej prawicy poszło w wyborach do Kongresu. Wprawdzie raczej nie mają szansy na odzyskanie w tym roku większości w Izbie Reprezentantów, ale wszystko wskazuje na to, że pomimo buńczucznych zapowiedzi Demokratów nie będzie „niebieskiej fali” i ich przewaga zmaleje w stosunku do 2018.

pasja1000/pixabay.com/service/license/

Z każdą godziną maleją również ich szanse na to, że uda im się odzyskać większość w Senacie. Wcześniej liczyli na to, że rzekoma niepopularność Trumpa da im szansę na zdobycie co najmniej 12 nowych miejsc, w tym zajmowanych przez stronników prezydenta. 

„Poważnie pomyliliśmy się w obliczeniach”.
- przyznał jeden z polityków Demokratów telewizji CNN. 

Głównym celem Demokratów był senator Lindsey Graham. Graham to bardzo doświadczony polityk, który zaczął karierę polityczną w 1995 od zwycięstwa w wyborach do Izby Reprezentantów. W 2002 roku udało mu się wygrać wybory na senackie miejsce zajmowane wcześniej przez kontrowersyjnego senatora Stroma Thurmonda, najdłużej służącego senatora w historii USA i znanego rasistę, który w ramach protestu przeszedł z Partii Demokratycznej do Partii Republikańskiej, kiedy ta pierwsza przestała być rasistowska. Graham od tego czasu z łatwością wygrywał kolejne wybory. 

Lewica znienawidziła go z powodu jego dramatycznej zmiany poglądów. W 2016 roku był on jednym z najgłośniejszych krytyków Donalda Trumpa i jako taki często gościł w lewicowych mediach. Jego niechęć do przyszłego prezydenta zapewne miała swoje korzenie w tym, że Trump był mocno skonfliktowany z jego bliskim przyjacielem, śp. senatorem Johnem McCainem. W marcu 2017 Trump zaprosił go jednak na prywatną rozmowę i najwidoczniej przekonał go do siebie. Po tym spotkaniu Graham stał się bowiem jednym z jego najbliższych stronników i dzięki swojej silnej pozycji w partii oddał mu wiele usług, głównie przy potwierdzaniu jego kandydatów do Sądu Najwyższego i w odtajnianiu dokumentów sugerujących, że w 2016 spiskowały przeciwko niemu służby. 

Początkowo wszyscy myśleli, że stanowisko Grahama w senacie jest nie do ruszenia. Demokraci jednak postanowili spróbować. W wyścigu wystawili nieszczególnie znanego Jaime Harrisona, przewodniczącego stanowego oddziału partii. Zainwestowali w niego ogromne środki. Harrison zebrał na tą kampanię wyborczą aż 108 milionów dolarów, co było absolutnym rekordem w 2020. Sondaże pokazywały, że strategia Demokratów może faktycznie zadziałać, do samego końca siedział Grahamowi na karku, w odległości niemal błędu statystycznego. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała te marzenia: Graham na chwilę obecną ma już ponad 10% głosów więcej i chociaż nie skończono jeszcze ich liczyć jest już pewny, że wróci do senatu. 

Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w Kentucky, gdzie o kolejne zwycięstwo walczył lider senackiej mniejszości Mitch McConnel. Także tutaj pomimo mocno prawicowego stanu Demokraci uznali, że mają szansę na pozbycie się znienawidzonego polityka, który z dużą zręcznością pacyfikował ich plany w Senacie. Stanowisko miała mu odebrać Amy McGrath, była pilot myśliwców w Piechocie Morskiej, która walczyła z Al-kaidą i ISIS. Jako polityk praktycznie nie miała doświadczenia, w 2018 starała się dostać do Izby Reprezentantów, ale poniosła porażkę.

Pomimo tego lewica zainwestowała w jej kampanię aż 88 milionów dolarów. Dla porównania McConnell, który zaczął karierę w latach sześćdziesiątych i spędził w Senacie ostatnie 35 lat, zebrał „jedynie” 55 milionów. Ta dysproporcja okazała się jednak bez znaczenia – w wyborach dostał ponad 20% więcej głosów niż początkująca bogata Demokratka. 

Bardziej przepastne kufry nie pomogły również Demokratom w utrzymaniu Alabamy. W 2017 Donald Trump powołał na stanowisko Prokuratora Generalnego senatora Jeffa Sessionsa. Alabama to jeden z najbardziej prawicowych stanów w USA, więc nikt za bardzo nie martwił się o wyniki wyborów uzupełniających. Kłopot pojawił się wtedy, kiedy republikańskie prawybory wygrał sędzia Roy Moore, uznawany za prawicowego radykała. Lewica od razu go ostro zaatakowała, pojawiły się też rzecz jasna oskarżenia o molestowanie seksualne. Republikanie jednak w ogóle go nie bronili i na każdym kroku odcinali się od jego kandydatury. W takich warunkach mocno umiarkowany Demokrata Doug Jones dał radę pokonać go o 2%. 

W tym roku Jones wydał na swoją reelekcję niemal 27 milionów. W porównaniu z innymi wyborami to relatywnie niewiele, ale jego prawicowy kontrkandydat Tommy Tuberville miał do dyspozycji trochę ponad 8 milionów. W zupełności jednak wystarczyło. Pokonał Demokratę ponad 20% i zakończył historyczną ciekawostkę jaką był lewicowy senator z tego stanu. 

Po raz kolejny pośmiewisko zrobił z siebie także miliarder Michael Bloomberg, były burmistrz Nowego Jorku. W tym roku postanowił wziąć udział w demokratycznych prawyborach. W swoją kampanię wyborczą zainwestował końca lutego ponad pół miliarda dolarów, w większości z własnej kieszeni, mniej więcej tyle, ile wydali wszyscy pozostali kandydaci razem wzięci. W tzw. Superwtorek okazało się jednak, że pomimo fortuny wydanej na reklamy i ulotki udało mu się wygrać jedynie prawybory na Samoa. Dzień później ze łzami w oczach ogłosił, że rezygnuje. 

W trakcie właściwej kampanii wyborczej Bloomberg postanowił pomóc Bidenowi. Wydał z własnej kieszeni ponad 100 milionów dolarów na pro-Bidenowe i anty-Trumpowe reklamy, które miano emitować na Florydzie, kluczowym jak się wydawało stanie. Za dodatkowe 15 milionów wykupił podobne reklamy Teksasie i Ohio. Ostatecznie okazało się, że akurat w tych trzech stanach Trump zwyciężył. 
 

 



Źródło: niezalezna.pl, Ballotpedia, CNN

#Demokraci #Joe Biden #Michael Bloomberg #wybory prezydenckie #USA

Wiktor Młynarz