Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Czy Łotwa będzie celem Rosji? Miękkie bałtyckie podbrzusze

Analitycy, wojskowi i politycy europejscy zgadzają się, że Rosja może wystawić na siłową próbę NATO jeszcze w tej dekadzie. Za dwa, góra cztery lata, zależnie od rozwoju sytuacji na Ukrainie. Wszystko wskazuje też na to, że wojna wybuchnie nad Bałtykiem - pisze "Gazeta Polska".

Założenie, że to kraje bałtyckie, czyli najsłabsze ogniwo wschodniej flanki NATO (zarówno z powodu położenia geograficznego, jak i słabości potencjału obronnego), jest najbardziej prawdopodobnym celem spodziewanej agresji Rosji na Sojusz, istnieje od dawna. Od dawna mówi się też, że najbardziej spodziewanymi kierunkami inwazji będą tzw. korytarz suwalski, gdzie Rosja z pomocą Białorusi będzie próbowała lądowo połączyć się z eksklawą królewiecką (odcinając przy tym kraje bałtyckie na lądzie od Polski i reszty NATO), oraz Estonia, a dokładniej oś graniczna Narwa–Tallin. Jednak to nie Litwa ani nie Estonia są najsłabszym ogniwem bałtyckiego tercetu.

Reklama

Scenariusz rosyjskiej inwazji

W ciągu ostatnich dwóch lat zaobserwowano niepokojące zmiany strukturalne w rosyjskich siłach zbrojnych, zwłaszcza na obszarach przyległych do Łotwy – alarmuje analityk Jamestown Foundation Hlib Parfonow. W Leningradzkim Okręgu Wojskowym i na Białorusi rozpoczęto rozmieszczanie zupełnie nowych dywizji zmotoryzowanych, nie chwaląc się tym publicznie. To obszar graniczący z łotewską Łatgalią (Dyneburg, Rzeżyca), gdzie zamieszkuje większość rosyjskojęzycznej mniejszości Łotwy (stanowiącej 1/3 populacji kraju). Tworzona jest głęboka rezerwa strategiczna na potrzeby nowego teatru działań wojennych. Logistyka kolejowych transportów jest ściśle skoordynowana. Wiele platform jest przykrytych plandekami, a towarzyszące im jednostki ograniczają dostęp ludności cywilnej do platform i stacji. W latach 2024–2025 Białoruś zintensyfikowała tworzenie rozbudowanych struktur dywizyjnych opartych na brygadach i zmobilizowała wielu rezerwistów pod pretekstem obrony terytorialnej. Ponownie uruchomiono magazyn broni z czasów sowieckich, który nie był używany od dziesięcioleci. W północno-zachodniej części kraju intensyfikowane są prace inżynieryjne, w tym modernizacja autostrad i mostów prowadzących do granicy z Łotwą.  

Parfonow przedstawia możliwy scenariusz inwazji. Jeśli Rosji uda się zdobyć Dyneburg (Daugavpils) i Rzeczycę (Rēzekne), siły rosyjskie prawdopodobnie nie będą zatrzymywać się, aby utrzymać wschodnią Łatgalię, ale zamiast tego będą posuwać się naprzód wzdłuż trasy z Rēzekne do Preiļi, następnie do Jēkabpils, a na końcu do Jelgavy, podążając autostradą A6 i liniami kolejowymi. Pozwoli im to skrócić odległości logistyczne, wyprzedzić potencjalne rezerwy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) i dotrzeć do obszaru operacyjnego prowadzącego albo do Tukums, albo do Rygi. Jeśli ten etap zakończy się sukcesem, osiągnięte zostaną jednocześnie trzy strategiczne efekty. Po pierwsze, Rosja zdoła rozbić łotewskie linie obronne. Po drugie, stworzy zagrożenie dla Rygi, wywołując niestabilność polityczną w stolicy z dużą mniejszością rosyjską. Po trzecie, Rosja stworzy przybrzeżny przyczółek w Tukums lub Ventspils nad Morzem Bałtyckim, który potencjalnie może wykorzystać do transferu posiłków drogą morską, albo w celu demonstracji siły, albo aby utworzyć „enklawę kurlandzką”.

Rosja może wykorzystać doświadczenia z wojny z Ukrainą: szybka ekspansja batalionowych grup taktycznych (BTG) na słabo bronionych kierunkach, a następnie zwiększenie obecności wojskowej i zasięgu działania. Zostało to już zastosowane w latach 2022–2023 na Ukrainie, zwłaszcza podczas natarcia w obwodzie zaporoskim, kiedy to wysłano kompanie szturmowe, a następnie rozszerzono logistykę wzdłuż wąskiego korytarza, nie czekając na pełną stabilizację flanek. Jeśli Rosja pójdzie tą drogą, kluczowym celem niekoniecznie będzie zdobycie samych miast, ale kontrola węzłów i skrzyżowań, co wystarczyłoby do sparaliżowania ruchu rezerw, odcięcia komunikacji z Litwą i korytarzem suwalskim oraz zmuszenia NATO do pośpiesznej i nieskoordynowanej reakcji. Głównym celem nie będzie klasyczna kontrola terytorialna, ale skutki operacyjne i polityczne, podzielenie kraju i izolacja Rygi.

Słabość Łotwy

W połączeniu z masową kampanią elektroniczną – zakłóceniem łączności komórkowej, blokadą GPS i dezinformacją na temat rzekomej masowej ucieczki rządu – Rosja może dążyć do stworzenia atmosfery częściowego załamania pionowej struktury władzy państwowej na Łotwie. Rosja często wykorzystuje słabości na poziomie lokalnego zarządzania, zarówno w wojnie hybrydowej, jak i w pełnej wojnie. Łotwa pod tym względem jest celem dużo łatwiejszym niż Estonia i Litwa. Co potwierdziły niedawne wybory lokalne.

Z populacją około 1,87 mln Łotwa jest małym krajem. W Rydze mieszka blisko 600 tys. osób, co stanowi około 1/3 całkowitej populacji, stąd wyniki wyborów lokalnych w tym mieście były tak wyczekiwane. Wygrała partia populistyczna Łotwa Pierwsza – szczególnie popularna wśród rosyjskojęzycznej mniejszości. W obliczu zaplanowanych na październik 2026 roku wyborów parlamentarnych wyniki wyborów samorządowych wskazują na rosnącą popularność sił mniej lub bardziej prorosyjskich. Bardziej jednak musi niepokoić słabość państwa, którą w krytycznym momencie będzie mogła wykorzystać Rosja. Doszło do poważnej awarii systemu elektronicznego liczenia głosów. Minister Inga Berzina, odpowiedzialna za cyfryzację i techniczne przeprowadzenie wyborów, zrezygnowała ze stanowiska. W sobotę 7 czerwca wieczorem pracownicy komisji po zakończeniu głosowania nie mogli skorzystać z dostarczonego przez państwową agencję systemu do skanowania kart wyborczych i musieli przejść na tradycyjną, ręczną metodę liczenia głosów, co znacznie opóźniło gromadzenie wyników. Minister Berzina była odpowiedzialna za Państwową Agencję Rozwoju Cyfrowego, która dostarczyła na czas wyborów – jak się okazało – wadliwy system.

Rosja będzie chciała wykorzystać stopniową erozję suwerenności Łotwy na szczeblu lokalnym. We wschodnich okręgach, zwłaszcza w Daugavpils i Rēzekne, rząd centralny coraz częściej spotyka się z sabotażem swoich decyzji. Władze lokalne odmawiają wykonania poleceń dotyczących demontażu symboli sowieckich, unikają publicznego poparcia dla inicjatyw narodowych i sojuszniczych, a czasami bezpośrednio konfrontują się z Rygą.

Równolegle Łotwa doświadcza erozji demograficznej i tożsamościowej. Odpływ ludności łotewskiej i spadek aktywności gospodarczej prowadzą do stopniowego tworzenia się społeczności izolowanych etnicznie i politycznie w głównych miastach regionu Łatgalii, które nie postrzegają już Rygi ani Brukseli jako własnych ośrodków odniesienia. W lokalnej prasie i mediach coraz częściej pojawiają się takie retoryczne konstrukcje jak: „Ryga to nie my”, „Oni nam tu nie pomagają” i „Zostaliśmy porzuceni”. Sprzeciw wobec obowiązkowej służby wojskowej w łotewskiej armii, opór szkół wobec przejścia na język łotewski oraz orientacja lokalnych mediów na rosyjską narrację wzmacniają ten efekt .

Inwazja zwana interwencją 

Procesy te stwarzają duże możliwości legitymizacji zewnętrznej interwencji Rosji. Destrukcyjny scenariusz może rozpocząć się od protestów przeciwko decyzjom centralnym, podziałów w lokalnych władzach, a po ogłoszeniu stanu kryzysowego może zostać wprowadzona ochrona wojskowa, rzekomo w celu „przywrócenia porządku”. W rezultacie powstaje sytuacja, w której interwencja zewnętrzna może być przedstawiana nie jako inwazja, ale jako reakcja na wewnętrzną dezintegrację w celu ochrony cywilów. Pojawiają się zielone ludziki w postaci oddziałów lokalnej „samoobrony”, a gdy władze centralne spróbują coś z tym zrobić, wjadą do Łatgalii rosyjskie czołgi, a mobilne grupy sił specjalnych i spadochroniarze szybko ruszą w głąb lądu, ku Bałtykowi, realizując zarysowany wcześniej scenariusz inwazji.

Władze Łotwy zdają się dostrzegać zagrożenie. Chcą podwoić liczebność Gwardii Narodowej (Zemessardze). Obecnie formacja ta liczy około 10 tys. żołnierzy-ochotników. Jej celem jest wsparcie wojskowych operacji lądowych oraz działań w sytuacjach kryzysowych. W 2023 roku władze w Rydze, w odpowiedzi na działania militarne Rosji, przywróciły częściowo pobór do wojska (zawieszony w 2007 roku). Rekrutacja przeprowadzana jest w pierwszej kolejności wśród ochotników, a następnie, w przypadku niewystarczającej liczby chętnych, w drodze losowania tak, by w najbliższych latach powoływanych do służby było około tysiąca obywateli rocznie. Niestety, w konfrontacji z Rosją to bardzo mało. Nawet uwzględniając wsparcie sił NATO na Łotwie, które agresor po prostu będzie starał się ominąć w swym rajdzie w głąb kraju.

Źródło: Gazeta Polska
Reklama