Rano, w dniu kiedy podjąłem walkę o przejęcie redakcji, wszystko wydawało się niemal niemożliwe. W kraju rządzili postkomuniści, media zdominowali ludzie Michnika, „GP” była prawnie tak zamurowana, że zmiany graniczyły z cudem. W dodatku ówczesny naczelny, na spółkę z Michnikiem, postanowili ogłosić mnie nowym Rywinem, czyli kimś naprawdę skompromitowanym. O przejęcie „GP” oprócz mnie i moich przyjaciół walczyła na własną rękę grupa zajmująca się handlem bronią oraz udziałowiec, który – jak się później okazało – w czasach PRL był kumplem jednego z szefów bezpieki. Sytuacja finansowa i rynkowa gazety była tragiczna.
Mimo to jakimś cudem w ogólnej jatce zostałem tymczasowo (na dwa tygodnie) mianowany na pełniącego obowiązki redaktora naczelnego. Stanęli po mojej stronie tzw. starzy udziałowcy – to pokolenie Armii Krajowej, a młodsi z nich – pokolenie Solidarności. Żyli wtedy jeszcze jedni i drudzy. Zaufali mi, choć argumentów wielu nie miałem. Stanęła wtedy przy mnie garstka dziennikarzy, z których do dzisiaj w redakcji zostali Kasia Gójska i Piotr Lisiewicz.
Wielu z tamtych dziennikarzy już nie żyje: Jacek Kwieciński – wspaniały publicysta, człowiek, który nadał „GP” obecny atlantycki sznyt, syn szefa komendy WiN Wincentego Kwiecińskiego; Zdzisław Szpakowski – żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, historyk i kolega z uczelni Karola Wojtyły; Marek Nowakowski – wielki polski pisarz o unikalnym stylu i doskonały publicysta; Bohdan Urbankowski - historyk i literat; Maciej Rybiński – jeden z najbardziej cenionych publicystów; Jerzy Targalski – podobnie jak pozostali, publicysta w antykomunistycznym podziemiu i specjalista od postkomunizmu; Paweł Paliwoda - filozof i publicysta; Antoni Zambrowski - legenda opozycji. To grupa najbardziej znanych z tych, którzy odeszli, choć nie jestem w stanie wymienić wszystkich.
Moją pierwszą decyzją było przywrócenie antykomunistycznego formatu ideowego „GP” i otwarcie się na takich właśnie ludzi. Drugą – reaktywowanie ruchu Klubów „Gazety Polskiej”. Te decyzje, mimo wielkich trudności i twardej walki o przetrwanie, otworzyły drogę do późniejszych sukcesów.
Dzisiaj wokół „GP” wyrosło kilkanaście redakcji, w tym telewizja Republika. Walczymy dalej…
Ale co tu dużo mówić – warto było.
A Wam wszystkim dziękuję.
Maciej Giertych w 2019r. napisał list do środowisk katolickich, aby nie głosować na PiS. Dziś @RepublikaTV ujawnia jak Roman Giertych wykorzystał dziennikarzy do manipulowania opinią publiczną i namawia do ich publikacji listu, który… w rzeczywistości nie napisał jego ojciec. pic.twitter.com/XZR7GMXyUm
— Tomasz Kalinowski (@kalinowski__) June 18, 2025