Wśród zarzutów stawianych chińskim urzędnikom objętym dochodzeniem antykorupcyjnym coraz częściej pojawia się czytanie zakazanych publikacji - pisze dzisiaj hongkoński dziennik "South China Morning Post". Może to mieć związek z zacieśnianiem kontroli na członkami rządzącej partii KPCh - ocenia.
Dziennik przytacza kilka przykładów chińskich urzędników oskarżonych w ostatnim czasie nie o przyjmowanie korzyści majątkowych, a o "utratę politycznych ideałów i aspiracji (poprzez) posiadanie i czytanie książek, czasopism i publikacji" zawierających treści, które mogłyby "zagrozić jedności partii".
Jak ustalił "SCMP", takie zarzuty "pojawiły się w co najmniej kilkunastu sprawach korupcyjnych w tym roku, w porównaniu z około siedmioma w roku ubiegłym".
"Zakazane publikacje", których tytułów nie ujawniono, obejmują tematykę m.in. wewnątrzpartyjnych walk, chińskiej wojny domowej, ruchu antyprawicowego w latach 50., Wielkiego Skoku Naprzód, trzyletniej klęski głodu, rewolucji kulturalnej i masakry na placu Tiananmen w 1989 r.
Według "SCMP" chińscy urzędnicy są oskarżani o przemyt publikacji wydanych poza granicami Chin, co stanowi również złamanie przepisów celnych.
Deng Yuwen, były zastępca redaktora "Xuexi Shibao", gazety Centralnej Szkoły Partyjnej kształcącej kadry, powiedział "SCMP", że czytanie i rozpowszechnianie wrażliwych materiałów w partii jest powszechnym zjawiskiem i "przez długi czas nie można było tego zakazać, nawet w erze Mao Zedonga".
Od objęcia władzy w 2012 roku sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin Xi Jinping prowadzi szeroko zakrojoną walkę z korupcją wśród jej członków, a także rządu i armii. Według części obserwatorów kampania ta jest narzędziem pozwalającym mu na konsekwentne zacieśnianie kontroli nad aparatem partyjnym, organami państwowymi i całym społeczeństwem.
"SCMP" zwraca uwagę, że wzrost liczby opisywanych przypadków "zbiega się z zeszłoroczną nowelizacją regulaminu dyscyplinarnego partii, która znacznie rozszerzyła klauzulę dotyczącą czytania niezatwierdzonych materiałów".