Prezydent Rumunii Klaus Iohannis zatwierdził wniosek o ściganie byłego prezydenta Iona Iliescu oraz byłego premiera Petre Romana za domniemane zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione po antykomunistycznej rumuńskiej rewolucji 1989 roku.
Prezydent zwrócił się do ministra sprawiedliwości o kontynuowanie śledztwa w sprawie Iliescu, Romana oraz byłego wicepremiera Gelu Voicana Voiculescu. Iohannis odpowiedział w ten sposób na wniosek prokuratora generalnego Rumunii z 2 kwietnia. Jak zaznacza AP, jego zatwierdzenie było konieczne, ponieważ wydarzenia o które oskarżani są politycy, miały miejsce, gdy zajmowali oni urzędy państwowe.
Wszyscy trzej byli założycielami Frontu Ocalenia Narodowego po pozbawieniu władzy dyktatora Nicolae Ceausescu w grudniu 1989 r. Podczas krwawej rewolucji zginęło ok. 1,1 tys. osób; zdecydowana większość już po obaleniu komunistycznego przywódcy - przypomina Associated Press.
Roman nazwał prezydencką decyzję "całkowicie nieuzasadnioną i nielogiczną".
W grudniu 1989 roku Iliescu uczestniczył w obalaniu komunistycznego dyktatora, po czym przejął władzę. W maju 1990 roku został wybrany na prezydenta. W Bukareszcie tłumy wyszły na ulice, protestując przeciwko temu wyborowi. Demonstracje brutalnie stłumili górnicy, którzy tysiącami ściągnęli do Bukaresztu. Iliescu publicznie podziękował wtedy górnikom za ich akcję. Zarzuca mu się, że to on wezwał ich do stolicy, by stłumili demonstrację. Były prezydent zaprzecza. Zdaniem analityków krwawa pacyfikacja protestów spowolniła proces transformacji w Rumunii i zatrzymała inwestycje zagraniczne na lata.