Adam Bodnar w imieniu Donalda Tuska odebrał nagrodę M100 Media Award. Jest ona przyznawana "osobom zaangażowanym w umacnianie demokracji, wolności słowa i wolności prasy, a także w europejskie porozumienie". Minister sprawiedliwości mówił między innymi o zaangażowaniu rządzącej koalicji w "delikatne i trudne reformy, skoncentrowane na mediach, przywracaniu demokratycznych procedur i niezależności sądownictwa". - Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy przywracać zmian, łamiąc zasady - stwierdził. - Ale rząd nie może być niewolnikiem instytucji i pułapek pozostawionych przez poprzedników - zaznaczył.
Uroczystość z okazji międzynarodowej konferencji M100 Sanssouci Colloquium i przyznania nagrody M100 Media Award odbyły się w oranżerii parku Sanssouci, w Poczdamie pod Berlinem.
Z filmiku laudacyjnego na cześć Donalda Tuska zebrani mogli się dowiedzieć, że "ucieleśnia wartości, które do niedawna w krajach Zachodu uważano za oczywiste: demokrację, wolność i trójpodział władzy". Wręczający nagrodę Niemcy nie ukrywali też, że "nie do przecenienia jest zmiana rządu w Polsce, wywołana dzięki utworzonej przez niego koalicję partii".
W podziękowaniu Adam Bodnar powiedział, że nowy rząd jest nawiązaniem do przełomowego gabinetu Tadeusza Mazowieckiego z 1989 r.
Gdy w końcu przeszedł do obecnych czasów, stwierdził, że "teraz rząd jest zaangażowany w trudny i delikatny proces zmian prawnych. Nasze wysiłki są skoncentrowane na naprawianiu szkód z przeszłości i wprowadzaniu wolnościowych zmian ze szczególnie uwzględnieniem mediów, zmian procedur prawnych i niezależności sądownictwa.
Podkreślił, że zmiany te są szczególnie delikatne.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy przywracać zmian, łamiąc zasady prawa
Ale zaraz dodał, że "rząd nie może być niewolnikami instytucji pozostawionych po poprzednikach".
Powtórzył więc ni mniej ni więcej podobny przekaz, jaki tydzień temu zaproponował sam Donald Tusk o niestosowaniu się do wszystkich zasad prawa, co zostało nazwane "demokracją walczącą".