Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Białorusini nie przestraszyli się gróźb użycia broni. Tysiące ludzi na ulicach Mińska

Dzisiaj kolejny "weekend protestów" na Białorusi. Mimo deklaracji władz o możliwości użycia broni palnej, ludzie wyszli na ulice, domagając się ustąpienia Alaksandra Łukaszenki. Jak zwykle doszło do licznych aresztowań, a milicja użyła granatów hukowych.

Protest w Mińsku
Protest w Mińsku
twitter.com/screenshot/@poczobut

Według niezależnych mediów, w opozycyjnym marszu w białoruskiej stolicy brało dziś udział ok. 10 tys. osób. Liczne demonstracje odbywały się także w wielu innych miastach, m.in. w Grodnie. Mimo gróźb użycia przez OMON i Milicję broni palnej, Białorusini wyszli tłumnie na ulice. Z kolei Interfax podał, że w niedzielnym marszu brało udział ponad 30 tys. ludzi.

Po południu prospektem Partyzantów ruszyły tysiące demonstrantów, skandujących hasła z żądaniami odejścia Łukaszenki. Kolumna doszła do miejsca, gdzie dalszy marsz udaremniła milicja z armatkami wodnymi, następnie zawróciła i ruszyła z powrotem prospektem, a potem pobliskimi ulicami.

Podczas całego pochodu jego uczestnicy nieśli flagi w biało-czerwono-białych barwach, używanych przez opozycję białoruską.

Biało-czerwono-biała flaga zawieszona została w niedzielę na Górze Zamkowej w Nowogródku, u szczytu jednej z wież, która pozostała z ruin zamku - wynika ze zdjęcia opublikowanego przez niezależny portal Tut.by.

- Od tygodnia mówili o tym że będą strzelać i przebierali prowadzących w mundury wojskowe, a ludzie i tak wyszli - relacjonuje działacz mniejszości polskiej na Białorusi i jednocześnie dziennikarz Andrzej Poczobut.

Według relacji portalu Tut.by, operator MTS przekazał, że w ramach działań organów władzy "w celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego dziś w Mińsku został ograniczony dostęp do sieci internet". Z kolei operator A1 zaznaczył, że w niedzielę w Mińsku na polecenie władz państwowych zmniejszono przepustowość internetu mobilnego.

Centrum obrony praw człowieka Wiasna opublikowało wieczorem nazwiska 109 osób zatrzymanych, głównie - w Mińsku, a także w Witebsku, Brześciu, Homlu i mniejszych miastach. Prócz milicjantów protestujących zatrzymywali w niektórych miejscach białoruskiej stolicy ludzie bez żadnych dystynkcji, z twarzami osłoniętymi kominiarkami lub kaskami.  

Portal Onliner, cytowany przez Andrzeja Poczobuta, miał podać, ze demonstranci zostali zaatakowani przez OMON, słychać było  strzały i wybuchy.

Świadkowie informowali o tym, że słyszeli odgłosy podobne do wybuchów granatów hukowych. Milicja zapewniła, że nie używała w niedzielę podczas akcji takich środków.

Milicja oświadczyła, że strzelała w powietrze, ponieważ protestujący rzucali w funkcjonariuszy kamieniami. "Oddano kilka ostrzegawczych strzałów w powietrze gumowymi kulami, po tym, gdy służbowy pojazd i funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami z agresywnie nastawionego tłumu" - przekazała mińska milicja agencji Interfax-Zapad.

Do protestu przyłączali się także kierowcy, którzy gremialnie na widok milicyjnych pojazdów przemieszczających się po Mińsku używali klaksonów.

Znacznie spokojniej protest przebiegał w przygranicznym Brześciu. Jak twierdzi Andrzej Poczobut, siłę protestów na prowincji osłabiły represje władzy.

Podczas dzisiejszych protestów nie zabrakło też milszych, muzycznych akcentów.

Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których, według oficjalnych wyników, Alaksandr Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych rezultatów i domagają się powtórnych wyborów.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap, twitter.com

#Białoruś

po