Ponad 300 osób zostało w niedzielę zatrzymanych podczas akcji protestacyjnych przeciw Alaksandrowi Łukaszence w Mińsku i innych miastach Białorusi - poinformowało centrum praw człowieka „Wiasna”.
Według listy aktualizowanej na stronie „Wiasny” zatrzymano jak dotąd 319 osób, przy czym kilka już zwolniono.
Najwięcej zatrzymań było w Mińsku, ale dochodziło do nich także w Grodnie, Brześciu, Nowopołocku, Zasławiu, Pińsku czy Lachowiczach.
Miński oddział MSW potwierdził kilka godzin wcześniej na swojej stronie, że w Mińsku zatrzymano ponad 200 osób „za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach”.
„Niektórzy uczestnicy demonstracji okazywali skrajny brak szacunku stróżom porządku publicznego, używając niecenzuralnego języka i gestów”
- podkreślono.
Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna: według wstępnych danych zatrzymanych zostało ponad 260 osób. Wsrod nich nie tylko uczestnicy akcji. Nagranie z mińskiej dzielnicy Lebiażij na oczach dzieci siłowicy zatrzymują przypadkowe osoby, którym się nie spodobała obecność OMONu pic.twitter.com/UIGhWaOodP
— Andrzej Poczobut (@poczobut) November 22, 2020
Potwierdzając agencji Interfax-Zapad fakt zatrzymań w Mińsku, rzeczniczka białoruskiego MSW Wolha Czemadanawa powiedziała, że milicja użyła „środków specjalnych”. Jedna z czytelniczek portalu Nasza Niwa poinformowała o zastosowaniu granatów hukowych.
Radio Swaboda, powołując się wolontariuszy, podało, że po rozpędzeniu protestów hospitalizowano 6 osób.
Protest w Mińsku tym razem odbył się w innej formule niże zwykle – nie kierowano się do jednego punktu zbiórki, tylko przeprowadzano protesty dzielnicowe. Zdaniem politologa Walera Karbalewicza miało to swoje plusy – siłom bezpieczeństwa trudniej było kontrolować sytuację, dzięki czemu było mniej zatrzymań – ale i minusy: trudno określić, ile osób w sumie protestowało, a wśród demonstrantów nie było poczucia, że tworzą liczną wspólnotę.
Kolumny demonstrantów liczące po więcej niż 1000 osób, sformowały się w 10 dzielnicach stolicy – podał portal Nasza Niwa, który na kanale Telegramu opublikował liczne nagrania wideo z protestów, nadsyłane przez czytelników.
Decentralizacja protestu i zbieranie ludzi w różnych dzielnicach sprawdziło się. W porównaniu z akcjami z listopada ona pokazała potencjał protestu ciągle jest duży. To dodało otuchy #BIAŁORUŚ gdyż wydawało się, że protest jest na granicy załamania się, ale on nadal trwa pic.twitter.com/OuUVRRm4LZ
— Andrzej Poczobut (@poczobut) November 22, 2020
Ponad tysiąc osób szło na przykład kolumną na ul. Bahdanowicza, gdy nastąpiła interwencja sił bezpieczeństwa. Kolumnę rozpędzono i przystąpiono do zatrzymywania protestujących. Inną liczną kolumnę demonstrantów rozpędzono w dzielnicy Malinauka.
Protestujący skandowali „Dołącz się!” i „Paszoł won, ty i twój OMON”. Wiele osób niosło biało-czerwono-białe flagi białoruskie używane przez środowiska niezależne.
Rano do stolicy skierowano sprzęt wojskowy i zagrodzono dostęp do centralnych placów. Przez jakiś czas zamkniętych było 10 stacji metra, a mobilny internet działał z zakłóceniami.
Według obliczeń portalu Nasza Niwa do tej pory na tegorocznych protestach przeciw Łukaszence zatrzymano ogółem ponad 30 tys. osób.