Magdalena Ch. była z Rubcowem w rosyjskiej bazie wojskowej Czytaj więcej w GP!

Analityk OSW dla Niezalezna.pl: „Pierwszy ochotnik z krajów bałtyckich już jest na Ukrainie”

"Media lokalne opisują pierwsze przypadki ochotników, którzy udali się na Ukrainę. Mowa tu choćby o Gundarsie Kalvie, łotewskim rolniku–biznesmenie z doświadczeniem w Zemessardze (struktura na kształt Obrony Terytorialnej), który jest już na Ukrainie" – mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl Bartosz Chmielewski, analityk ds. państw bałtyckich Ośrodka Studiów Wschodnich. 

facebook.com/Aizsardzibasministrija

Jak kraje bałtyckie – Litwa, Łotwa, Estonia - zareagowały na apel prezydenta Ukrainy o dołączeniu zagranicznych ochotników do walk po stronie Ukrainy?

W trzech państwach rozpoczęła się dyskusja dotycząca możliwości udziału ich obywateli w działaniach zbrojnych po stronie Ukrainy. Na Łotwie z tego powodu znowelizowano ustawę o bezpieczeństwie narodowym. Przyjęte poprawki spowodowały, że obywatele Łotwy, którzy udadzą się na Ukrainę by walczyć np. w „Legionie Ukraina” nie poniosą odpowiedzialności karnej po powrocie do domu. Znaczące jest to, że łotewski parlament przyjął ustawę w dwóch czytaniach, a cała procedura trwała tylko 15 minut. Oczywiście na Ukrainę nie będą mogły wyjechać osoby służące w łotewskich siłach zbrojnych czy żołnierze Zemessardze (struktura na kształt Obrony Terytorialnej) posiadający aktywne kontrakty z państwem.

Bardziej złożona sytuacja jest w Estonii, gdzie trwa dyskusja nad wprowadzeniem podobnych poprawek. Estońskie elity są bardziej ostrożne niż łotewscy parlamentarzyści. Zarówno opozycja, jak i partie koalicji rządowej zgadzają się co do zasady, że takie poprawki można by wprowadzić, natomiast potrzebne są kolejne analizy. W Estonii też sytuacja prawna możliwych „foreing fighters” [„zagraniczni bojownicy” – przyp.red.], którzy by chcieli wyjechać na Ukrainę nie jest w pełni jednoznaczna. Według słów ministra sprawiedliwości kraju przy obecnym prawodawstwie, nie ma jasnych klauzul ograniczających ochotników, lub nakładających na nich sankcje.
Najprostsza sytuacja jest na Litwie. Już funkcjonujące prawodawstwo pozwala wyjeżdżać ochotnikom np. na Ukrainę. Jedynym wymogiem jest poinformowanie litewskiego MON-u. Gdy obywatel tego nie zrobi, może w przyszłości liczyć się z konsekwencjami prawnymi. W przypadku Litwy, również będący aktywnie na służbie nie mogą brać udziału w obcych konfliktach zbrojnych. Zakaz nie dotyczy jednak rezerwistów.

Czy wiemy już o przypadkach udania się na Ukrainę?

Media lokalne opisują pierwsze przypadki ochotników, którzy udali się na Ukrainę. Mowa tu choćby o Gundarsie Kalvie, łotewskim rolniku–biznesmenie z doświadczeniem w Zemessardze, który jest już na Ukrainie. Obecnie jest to jedyna osoba, którą znamy z imienia i nazwiska. Litewskie media dziś opublikowały reportaż, w którym mowa o całej grupie ochotników, natomiast ich historia jest dosyć enigmatyczna. Łącznie według niektórych publikacji około 100 Litwinów miało zgłosić się na służbę na Ukrainie. Liczbą ta jednak wydaję się zawyżona.

W rozmowie z mediami wspomniany Gundars Kelve powiedział – „Niech nie jadą tu młodzieńcy, którzy myślą, że będzie to pełna przygód wycieczka. Niech przyjadą na ochotników ludzie, którzy będą gotowi walczyć do końca i będą gotowi umrzeć. To nie będzie show, jaki widzimy w telewizji czy w grach komputerowych. Wszystko tutaj jest bardzo poważne”. Jak społeczeństwa krajów bałtyckich reagują na wojnę na Ukrainę?

Z jednej strony jeżeli spojrzymy na reakcje polityków i elit, i pewnie większości mieszkańców państw bałtyckich, to wyrażają oni wparcie dla Ukraińców. I mówimy tu o manifestacjach poparcia na placach i ulicach najważniejszych miast, zbiórkach pieniędzy dla Ukrainy, wsparciu dla uchodźców. Na poziomie politycznym, państwa te potępiły rosyjską inwazje na Ukrainę, starają się politycznie i materiałowo wspierać Kijów. Z drugiej strony na samym początku mogliśmy zaobserwować, podobną panikę do tej w Polsce. Część mieszkańców zaraz po rozpoczęciu eskalacji robiła zapasy żywnościowe, podejmowała pieniądze z bankomatów.

Na ile mocne są obecnie wpływy rosyjskiej propagandy w regionie?

To jest dość złożona kwestia, natomiast warto podkreślić, że wraz z początkiem rosyjskiej ofensywy na Kijów, w państwach bałtyckich ograniczono niemal do zera obecność rosyjskich kanałów telewizyjnych.

Jaka jest główna narracja Kremla na froncie informacyjnym w tym regionie?

Trudno tu wymienić jedną główną narracje. Jest za to kilka stałych, funkcjonujących od wielu lat historii, które pojawiają się z różnym natężeniem w zależności od okresu. Mowa tutaj o kwestiach historycznych - sowieckie „wyzwolenie” regionu, rzekomy „faszyzm” bałtów. Te dotyczących sytuacji formalno–prawnej mniejszości narodowych czy, w końcu wzbudzanie nastrojów antyzachodnich. Jeżeli mówimy o tym co możemy przeczytać w lokalnych mediach prokremlowskich np. skierowanych do mniejszości rosyjskojęzycznych, to zauważymy kalki z rosyjskiej media sfery. Choćby używanie zwrotu „operacja specjalna” zamiast wojna na Ukrainie. Kwestia ta jest dość ważna dla strony rosyjskiej, gdyż Roskomnadzor groził estońskiemu nadawcy państwowemu ograniczeniem dostępu jego rosyjskojęzycznej wersji ERR w Rosji.

Jak wygląda pomoc krajów bałtyckich (w tym militarna) Ukrainie?

Państwa bałtyckie pomoc materiałową i defensywne środki śmiercionośne przekazały Ukrainie jeszcze przed eskalacją. Mowa tu między innymi o środkach ochrony osobistej czy zestawach Stinger i Javelin. Także już po rozpoczęciu eskalacji na Ukrainie Estonia jako jedno z pierwszych państw zapowiedziała kolejne transze pomocy materiałowej dla Ukrainy, a także kolejne pociski do Javelinów. Również Łotwa zapowiedziała kilka dni temu, że wyśle konwój z pomocą dla Sił Zbrojnych Ukrainy.

Czy możemy powiedzieć, że dla krajów bałtyckich wysłanie amunicji na Ukrainę jest częściowo oddaniem swojej broni, która może się przydać im samym w momencie ataku ze strony Rosji?

Niekoniecznie. Państwa bałtyckie jak i inne państwa europejskie, często przekazują uzbrojenie, które nie odgrywa kluczowej roli w Siłach Zbrojnych tych państw. W niektórych przypadkach mowa o sprzęcie częściowo wycofywanym (choćby estońskie haubice dla Ukrainy). W kontekście wspomnianych zestawów przeciwpancernych czy przeciwlotniczych są to często zapasy, którym zbliżał się „termin ważności” i w najbliższym czasie musiałyby one być wystrzelone na poligonach lub utylizowane.

Jak obecnie reagują na wojnę na Ukrainie jednostki NATO, stacjonujące we wszystkich trzech krajach bałtyckich?

Widzimy zwiększoną aktywność sojuszniczą w regionie. Do państw bałtyckich trafiają dodatkowe siły państw NATO. Niemcy wysłały dodatkowy kontyngent na Litwę, Francja i Wielka Brytania do Estonii. Dodatkowe siły z Kanady zostały także dyslokowane na Łotwie. W tym tygodniu zaś do Estonii przyjechał z wizytą sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Alehno