O prawdziwości groźby śmierci przekonany jest bp Edwin De la Peña, kierujący tamtejszą prałaturą personalną:
– mówi biskup, dodając, że zakładnicy mogą być również wykorzystywani przez islamistów jako „żywe tarcze”.Wojsko walczy od drzwi do drzwi o oswobodzenie miasta i w ogóle nie zamierza negocjować z terrorystami. Obawiamy się najgorszego
Reklama
Co najmniej 500 fundamentalistów okupuje praktycznie całe to miasto, leżące na południu wyspy Mindanao. Terroryści zaraz po wkroczeniu - na wzór tego, co działo się w Mosulu w Iraku - zawiesili czarne flagi Państwa Islamskiego, napadli na katedrę, spalili szkoły i oswobodzili więźniów. Wielu mieszkańcom udało się zbiec, a ci, którzy zostali, zabarykadowali się w domach, pozostając pod ciągłym obstrzałem. Świadkowie donoszą, że na punktach kontrolnych islamiści zatrzymywali uciekających z miasta ludzi i pytali o wyznawaną wiarę
– mówi bp De la Peña, dodając, że wciąż są to liczby prowizoryczne.Jak dotąd mam informacje o dziewięciu zamordowanych chrześcijanach. To są brutalni ekstremiści. Zupełnie nie wiemy, co zamierzają. Jesteśmy w rękach Boga
Prezydent Filipin wprowadził na Mindanao stan wyjątkowy i udzielił siłom rządowym nadzwyczajnych uprawnień do walki z terrorystami. Tymczasem miejscowy Kościół zainicjował w całym kraju modlitewną akcję w intencji Marawi i przetrzymywanych przez islamistów zakładników. Podkreśla się, że ugrupowania, które od lat walczyły o utworzenie na Mindanao suwerennego państwa muzułmańskiego, ostatnio znacząco się zradykalizowały.
Do ataku na katedrę w Marawi i uprowadzenia modlących się w niej wiernych doszło po tym, jak wojska rządowe zbombardowały kryjówkę Isnilona Hapilona, dowódcy grupy bojowników Abu Sayyaf, który zadeklarował przyłączenie się do Państwa Islamskiego. Znajduje się on na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów na świecie. Za informację, która doprowadziłaby do jego aresztowania Stany Zjednoczone wyznaczyły nagrodę 5 mln dol.