Dziś we Francji rozpoczęły się wybory prezydenckie, głosują mieszkańcy terytoriów zamorskich. To pierwsze wybory, które odbywają się podczas stanu wyjątkowego – dwa dni temu miał miejsce w Paryżu atak terrorystyczny. – Im więcej zamachów, tym więcej wyborców będzie głosowało na Marine Le Pen – powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl dr Jerzy Targalski.
Wybory prezydenckie rozpoczęły się w sobotę w zamorskiej wspólnocie terytorialnej Francji Saint-Pierre i Miquelon na Atlantyku, u brzegów kanadyjskiej Nowej Fundlandii. Według lokalnych władz uprawnionych do głosowania jest tam około pięciu tysięcy osób.
Dla ogromnej większości z 47 milionów francuskich wyborców pierwsza tura głosowania odbędzie się natomiast w niedzielę, a druga – 7 maja.
W tym roku wybory odbywają się w dosyć specyficzny sposób – w asyście policjantów, żandarmów i żołnierzy. Do ochrony 70 tys. lokali wyborczych oddelegowanych jest 50 tys. policjantów i żandarmów oraz 7 tys. żołnierzy.
Po raz pierwszy w historii Francuzi zagłosują w wyborach prezydenckich podczas stanu wyjątkowego spowodowanego wysokim alertem terrorystycznym.
We czwartek w centrum francuskiej stolicy doszło do zamachu, w którym zginął policjant, a trzy osoby zostały ranne (dwóch funkcjonariuszy i obywatelska Niemiec). Zamachowiec – 39-letni obywatel Francji Karim Cheurfi – został zabity w momencie ucieczki.
Cheurfi był wcześniej sądzony za próbę zabójstwa oraz dwa razy za strzelanie do policjantów. W 2005 roku skazano go na 15 lat pozbawienia wolności, jednak zwolniono go z więzienia warunkowo po 10 latach.
Do ataku przyznało się Państwo Islamskie. W wyniku zamachu dwóch kandydatów zawiesiło kampanię wyborczą.
Dr Jerzy Targalski w rozmowie z portalem Niezalezna.pl powiedział, że oczywiste było, iż zamachy terrorystyczne sprzyjają Marine Le Pen.
Do przewidzenia jest, że im więcej zamachów, tym więcej wyborców będzie głosowało na Marine Le Pen, tym silniejszą pozycję uzyska Front Narodowy. Oczywiście Marine Le Pen nie wygra w drugiej turze, ponieważ ma na szczęście dużo przeciwników, którzy połączą swoje siły – to było od początku wiadome. Ale pozycja jaką uzyska będzie wpływała na politykę nowego prezydenta i nowego rządu. Więc to nie jest tak, że przegrana oznacza, iż jej pozycja się nie umocni, jeżeli otrzyma tych głosów wystarczająco dużo
– powiedział nam politolog.
Według sondaży szanse na przejście do drugiej tury mają cztery osoby: centrysta Emmanuel Macron, szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, kandydat centroprawicy Francois Fillon i kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon.
Źródło: niezalezna.pl
#Jerzy Targalski
#Marine Le Pen
#Francja wybory prezydenckie 2017
#wybory prezydenckie
#Francja
mg