Ponad 650 waleni zostało wyrzuconych na brzeg na należącej do Nowej Zelandii Wyspie Południowej. Około 350 ssaków zginęło – podaje Associated Press.
Do akcji ratunkowej przystąpiło setki ochotników, nakryli leżące na plaży grindwale mokrymi pasami materiału, uspokajali je i schładzali wodą morską, by nawilżyć ich skórę. Ratownikom udało się zaciągnąć do oceanu i uratować 200 stworzeń, ale nadal trwa walka o życie pozostałych zwierząt.
W ostatnich dniach ochotnicy utworzyli ludzki łańcuch ludzkich w wodzie, aby spróbować zatrzymać ssaki od wpływania ponownie na plażę.
Ludzie wydają się emocjonalnie przywiązywać do ssaków, śpiewają piosenki, nadają imiona
– powiedział rzecznik Departamentu Ochrony Herb Christophers.
Pierwsza grupa ponad 400 wielorybów została znaleziona w piątek. Wiele z nich już nie żyje.
Nie wiadomo co jest przyczyną takiego zachowania ssaków. Może chodzić o połączenie nietypowo wysokich temperatur i podążaniem za chorym przywódcą stada lub ucieczka przed drapieżnikiem.
Nowa Zelandia ma jeden z najwyższych wskaźników wielorybów wyrzuconych na brzeg na świecie. Zdarzenie z piątku należy do trzeciego co do ilości w historii. Największy był w 1918 roku, kiedy to około 1000 ssaków zostało wyrzuconych na ląd na Wyspach Chatham.
Grindwale to ssaki morskie osiągające długość do 8 metrów i osiągają wagę nawet do 3 ton. Żywią się małymi rybami i głowonogami. Żyją w chłodnych i umiarkowanych wodach.
Źródło: Associated Press
#wieloryby
#Nowa Zelandia
Marek Nowicki