– mówi Ryszard Czarnecki.Z tego co słychać w kuluarach brukselsko-strasburskich, to, co było siłą Tuska, co zapewniło mu elekcję, czyli wsparcie Angeli Merkel – zwietrzało. To poparcie zdaje się należy pisać w czasie przeszłym dokonanym. Osoby z CDU, także z rządu niemieckiego, gabinetu kanclerskiego, w kuluarach mówiły od połowy roku o pewnym zawodzie w prowadzeniu przez niego Rady Europejskiej, a jesienią już wprost z nazwiska Niemcy krytykowali go za fatalne – ich zdaniem – przeprowadzenie szczytu Unii w Bratysławie. To znacznie zmniejsza szanse Donalda Tuska. Piłka jest jeszcze w grze, choć jego notowania spadły
– zaznacza europoseł.Nie wróci do Polski z prostego powodu – wróciłby, gdyby prezydentem był Komorowski, a nie Andrzej Duda. Wtedy przyjechałby na białym koniu z Brukseli, owiany nimbem międzynarodowego uznania, mniej lub bardziej prawdziwym, i w 2020 r. zmierzyć chciałby się w wyborach prezydenckich z jakimś kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. W obecnej sytuacji, gdy prezydent Duda jest dobrze odbierany w Polsce i na świecie, taki pojedynek by przegrał. Do kraju na pewno zatem nie wróci, a jakaś fucha się dla niego znajdzie na arenie międzynarodowej. Może być też jakimś specjalnym wysłannikiem w jakiejś części świata, a może być również akcja „szukamy pracy dla Donalda Tuska”