Sojusz Północnoatlantycki dysponuje specjalnym centrum zatrudniającym 60 osób, które monitorują sieci jednostek Sojuszu 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu i są w stanie odpowiedzieć na atak hakerów w momencie jego wykrycia. Codziennie NATO doświadcza setek milionów różnych cyberataków, z tego 2 tys. incydentów wymaga ludzkiej interwencji - z JAMIEM SHEA, jednym z zastępców sekretarza generalnego NATO, rozmawia Klaudia Dadura.
Jaki jest stan ochrony systemów NATO przed cyberatakami?
Od 2002 r., kiedy zaczęliśmy tworzyć strategię dotyczącą cyberbezpieczeństwa, przeszliśmy długą drogę. Co trzy lata staramy się przygotować nowe dyrektywy czy też kierunki rozwoju. Krokiem milowym we wspomnianym rozwoju było rozpoznanie cyberataku jako zbrojnej agresji na każdy z krajów członkowskich. Atak na naszego sojusznika oznacza reakcję całego NATO. Drugą najważniejszą kwestią było uznanie cyberprzestrzeni jako części podlegającej regulacjom prawa międzynarodowego.
Jak wypada Polska w porównaniu z całym NATO, jeśli chodzi o ochronę wojskowej cyberprzestrzeni?
Polska przede wszystkim rozwija centra reagowania na cyberataki. Tworzy również mnóstwo programów przeciwdziałających cyberzagrożeniom, w tym inteligentne systemy obronne czy platformy do dzielenia się informacjami z pozostałymi członkami NATO. Poza tym rozwija edukację na temat ochrony w cyberprzestrzeni. To jest dopiero początek drogi, ale liczymy na to, że działania jednego z naszych kluczowych sojuszników będą na coraz wyższym poziomie.
Jakie są największe zagrożenia dla systemów Sojuszu Północnoatlantyckiego?
Codziennie NATO doświadcza setek milionów różnych cyberataków, z tego 2 tys. incydentów wymaga ludzkiej interwencji. Aż 2 mln ataków natomiast jest poważnych, choć nie na tyle, aby na nie reagować. NATO dysponuje centrum zatrudniającym 60 osób, które monitorują sieci całego Sojuszu 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu i są w stanie odpowiedzieć na cyberatak w momencie jego wykrycia. Co więcej, eksperci pracujący w centrum ostrzegają przed zbrojnym incydentem inne kraje członkowskie. Cały czas znajdujemy się w pozycji obronnej. Kiedyś były mocarstwa nuklearne trzymające się wzajemnie w szachu. Dziś świat jest bardziej chaotycznym miejscem. Każdy może zaatakować każdego, a atak może nadejść z każdej strony.
Ale skąd najczęściej płyną te zagrożenia?
Mamy dwa strategiczne punkty, z których wypływają zagrożenia. Po pierwsze jest to na pewno wschód Europy. Musimy ustabilizować sytuację dotyczącą działań Rosji na Ukrainie. Jednak z Rosją jest ten problem, że odwróciła się od Europy i NATO. Od 25 lat odmawia współpracy. My nie szukamy sobie wrogów, natomiast jeżeli ktokolwiek zagraża naszym krajom członkowskim, uprawiając ćwiczenia wojskowe przy granicy któregokolwiek z naszych sojuszników, lub jeśli pojawia się obca flota na morzu graniczącym z jednym z naszych państw członkowskich, nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. Drugim punktem zapalnym dla NATO jest Bliski Wschód. Źródłem wspomnianego problemu jest dezintegracja oraz rozluźnienie państw leżących w tym regionie. Chodzi np. o tzw. Państwo Islamskie, które pojawiło się na terytorium trzech różnych krajów. Ważne dla NATO jest również to, żeby przeciwdziałać kryzysowi migracyjnemu na południu Europy, który jest wynikiem właśnie rozluźnienia panującego na Bliskim Wschodzie. Pierwszy raz w historii NATO musi reagować w kilku miejscach jednocześnie. Sytuacja w Europie jest bardzo poważna i musimy umieć ze sobą współpracować. Polska stanowi bardzo dobry przykład współpracy z NATO. Z jednej strony z powodu konfliktu we wschodniej Europie oczekuje na wsparcie sojuszników w postaci utworzenia batalionów, które mają organizować ćwiczenia NATO. Z drugiej wysyła polskie samoloty F-16 do Iraku z grupą specjalistów. Oczekujemy, że wszystkie kraje podążą za przykładem Polski.
W jaki sposób należy więc zwalczać zagrożenia w cyberprzestrzeni?
Jeżeli chcemy skutecznie zareagować na cyberatak, musimy zwiększyć edukację na szczeblu wojskowym. Mamy jeszcze za mało ekspertów w tej dziedzinie. Podstawową kwestią jest zdefiniowanie cyberzagrożenia, gdzie należy szukać zniszczeń oraz jak możemy działać w systemie, do którego nie do końca mamy pełny dostęp. Cyberprzestrzeń staje się czwartą domeną NATO, oprócz działań na lądzie, morzu i w powietrzu. Wszystkie wymienione domeny są ze sobą połączone w sieci cyfrowej. Jeżeli nie będziemy chronili cyberprzestrzeni, nie ochronimy pozostałych domen wojskowych. Ponadto należałoby zwiększyć nakłady finansowe na ochronę cyberprzestrzeni. Koszty powinny ponosić poszczególni członkowie NATO. Za te pieniądze ulepszylibyśmy np. platformę, za pomocą której wymieniamy się informacjami i zwalczamy cyberataki.
Podczas forum dotyczącego cyberbezpieczeństwa (CYBERSEC) organizowanego przez Instytut Kościuszki eksperci zastanawiali się nad definicją cyberterroryzmu. Jak Pan interpretuje to pojęcie?
Przez 50 lat nie udało się specjalistom stworzyć definicji cyberterroryzmu, która byłaby uznana przez wszystkie państwa członkowskie. Według mnie, jeżeli grupy terrorystyczne używają działań cybernetycznych do realizacji swoich celów, szerzenia propagandy czy zbierania środków na działania przestępcze, to możemy to nazwać cyberterroryzmem. Ale nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać w pierwszej chwili. Grupy terrorystyczne są bowiem rozlokowane po całym świecie, przez co trudno jest je namierzyć. Terroryści zawsze są o krok przed nami. Jednak z drugiej strony to stanowi ich słaby punkt, ponieważ nie mogą wszystkiego przewidzieć. Mam nadzieję, że NATO będzie w stanie to wykorzystać.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#internet #komputer #hakerzy #cyberterroryzm #NATO #cyberwojna #cyberatak
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Klaudia Dadura