W zjeździe wzięli udział przedstawiciele separatystycznych ruchów z Katalonii, Szkocji, Irlandii Północnej, Lombardii, Veneto, Teksasu, Kalifornii, Sahary Zachodniej, Libanu, a także z mołdawskiego Naddniestrza i samozwańczych republik utworzonych na okupowanych terenach Donbasu (DRL i ŁRL). Obecni byli także deputowani do rosyjskiej Dumy z ramienia populistycznej partii LDPR Władimira Żyrinowskiego. Formalnie konferencję zorganizował Antyglobalistyczny Ruch Rosji, którego honorowymi członkami są m.in. prezydent Syrii Baszar al-Asad i były prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad. Na organizację imprezy administracja prezydenta Rosji przekazała 3,5 mln rubli (ok. 55 tys. dol.).
Jak przypominają komentatorzy, kodeks karny Federacji Rosyjskiej, gościnnej wobec zagranicznych separatystów, uznaje nawoływanie do naruszenia całości terytorialnej kraju za przestępstwo zagrożone karą do czterech lat więzienia. Od ponad 20 lat Moskwa bezwzględnie tłumiła ruchy separatystyczne na terenie FR. Reakcją na ogłoszenie niepodległości przez Czeczenię było rozpętanie przez Rosję dwóch krwawych wojen, w których zginęło ok. 200 tys. cywilów.
Jak ironicznie zauważa na swoim wideoblogu na portalu rozgłośni Echo Moskwa znany rosyjski opozycyjny bloger Anton Oriech:
Dziennikarz wskazuje, że nie zaproszono przedstawicieli medżlisu Tatarów krymskich, separatystów z Kaukazu Północnego, zwolenników oddzielania Tatarstanu od Rosji czy stronników federalizacji Syberii. Również zaproszenie np. zwolenników niepodległości Kurdystanu mogłoby się nie spodobać sojusznikom Rosji na Bliskim Wschodzie.„Naszej ojczyzny nie wolno zdradzać, a jakąkolwiek inną ojczyznę – proszę bardzo! I im więcej zdrajców, tym więcej będzie delegatów na takim zjeździe”.
Reklama
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"