Do kolejnych incydentów dochodzi wciąż w Turcji, po nieudanym puczu, który miał obalić prezydenta tego kraju Recepa Erdogana. Strzały padły dziś wieczorem na lotnisku w Stambule, do starć miało także dojść w bazie wojskowej w Konyi. Prezydent wykorzystuje sytuację do czystek - informują tymczasem zachodnioeuropejskie media.
Policja chciała dziś aresztować żołnierzy na lotnisku w Stambule. Ci na widok mundurowych oddali strzały w powietrze, lecz wkrótce potem zostali ujęci.
Aresztowani to żołnierze powiązani z puczystami, którzy próbowali uciec z Turcji - poinformował portal Conflict News cytowany przez tvn24.pl.
Na zdjęciu poniżej widać osoby zatrzymane na lotnisku.
Do starć miało też dojść w bazie lotniczej w Konyi w Anatolii, gdzie przebywali wojskowi popierający puczystów.
O tym, że sytuacja nie wróciła jeszcze do normy świadczą informacje docierające z miejscowości Malatya, w południowo-wschodniej Turcji. Przekopano tam drogi prowadzące do bazy wojskowej.
Czytaj też: Czy zamach w Turcji był „ustawką”? Erdogan jeszcze bardziej się umocni. PODSUMOWANIE
Zachodnie media podkreślają tymczasem, że prezydent Recep Erdogan stara się wykorzystać sytuację po stłumieniu puczu do rozprawy ze swoimi konkurentami politycznymi.
Dziś podczas wiecu w Stambule opowiedział się on za niezwłocznym przywróceniem kary śmierci, która nie obowiązuje w Turcji od 12 lat. Władze poinformowały, że od piątku w całym kraju zatrzymano 6 tysięcy osób, głównie żołnierzy, ale także sędziów, w tym pięciu Sądu Najwyższego.
Źródło: Polskie Radio,Conflict News,tvn24.pl,niezalezna.pl
#zamach stanu w Turcji
#zamach stanu
#Turcja
pb