Najpierw próbowano - z powodu absurdalnej poprawności politycznej - całkowicie ukryć, że podczas sylwestrowej nocy doszło w Niemczech do wielu napaści seksualnych na kobiety, a sprawcami byli imigranci. Później manipulowano liczbami, umniejszano skalę problemu. Dopiero teraz, po ponad pół roku, na jaw wychodzi prawda. Napastnikami było dwa tysiące mężczyzn.
O dramatycznych scenach w niemieckich miastach podczas ostatniej nocy sylwestrowej informowaliśmy wielokrotnie. Szczególnie znane były wydarzenia w Kolonii, ale problem pojawił się również w innych regionach.
„Szefowi policji w Kolonii zarzucono ukrywanie przed opinią publiczną informacji o zajściach w mieście oraz zatajanie informacji o pochodzeniu sprawców” - informowaliśmy w styczniu (
CZYTAJ WIĘCEJ).
„Do ekscesów i napadów na Niemki w noc sylwestrową doszło nie tylko w Kolonii, ale też w Bielefeld, Frankfurcie i Düsseldorfie. Sprawcami tych zdarzeń byli w przeważającej mierze imigranci z Południa” - pisaliśmy w innym tekście.
Z każdym tygodniem informacji było coraz więcej. Rosła przede wszystkim liczna napastników i ofiar. Pomimo to ujawnione dzisiaj dane autentycznie szokują.
Wyszła na światło dzienne prawdziwa skala napaści: ponad 2000 napastników i 1200 ofiar. Zidentyfikowano tylko 120, skazano aż 4. Niemieccy politycy nadal twierdzą że tych wydarzeń nie powinno się łączyć z masową imigracją. Wojna to pokój, Ignorancja to siła, Wolność to niewolnictwo -
czytamy w tekście opublikowany przez wykop.pl, którego autor powołał się na dokumenty niemieckiej policji.
Ciekawie brzmi fragment publikacji serwisu natemat.pl:
„szef Federalnego Urzędu Kryminalnego Holger Münch przyznał, że nie da się do końca wyjaśnić sylwestrowych wydarzeń. Ich skala po prostu przerasta możliwości służb”.
A przecież długi tygodniami próbowano przekonywać, że nic się nie stało...
Źródło: wykop.pl,niezalezna.pl,natemat.pl
#imigranci
#Niemcy
gb