"FBI jako powód zbierania informacji na temat tatuaży podaje ich symboliczne znaczenie w kręgach przestępczych. Wiedza o tatuażach ma pozwolić służbom na identyfikację, skąd pochodzą i do jakiej grupy należą podejrzani związani z różnymi gangami" - podaje polsatnews.pl.
Oczywiście, alarm natychmiast podnieśli wszelkiej maści "obrońcy praw człowieka". EFF domaga się nawet przerwania programu mówiąc o "zagrożeniu prywatności skazanych". A bezpieczeństwo potencjalnych ofiar?
"Zbieranie zdjęć tatuaży Narodowe Instytut Standaryzacji i Technologii (NIST) wspólnie z FBI rozpoczął w 2014 r. Do tej pory zgromadzono 15 tys. tatuaży. Według EFF, oprócz zdjęć w plikach udostępnionych osobom trzecim są zawarte dane osobowe skazańców" - podaje Polsat News. - "Jeszcze latem tego roku NIST planuje uruchomienie kolejnej fazy projektu - Tattoo Recognition Technology Evaluation. Zostaną w nim wykorzystane algorytmy pozwalające przy badaniu zdjęcia przeanalizować jeszcze większe zestawy danych. W wyniku wprowadzenia w życie tej fazy projektu NIST ma zbudować bazę ponad stu tysięcy zdjęć".
Reklama