Zwycięzca świętował też fakt, że jedno z haseł jego dotychczasowej kampanii właśnie nabrało prawdziwego znaczenia. TrusTED – to gra słów, może oznaczać „godny zaufania” i „zaufaj Tedowi”.
Tzw. Iowa Caucuses wygrał właśnie Ted Cruz (27,7 proc.), przed Donaldem Trumpem (24,3 proc.) i Marco Rubio (23,1 proc.).
Caucuses to spotkania zainteresowanych polityką mieszkańców, które odbywają się we wszystkich okręgach wyborczych stanu – w szkołach, przykościelnych salkach czy nawet w prywatnych domach. Po podliczeniu głosów zbieranych po ożywionych dyskusjach w dość nieformalny sposób (np. do wiaderek po popcornie) wybranych zostaje 28 z 2472 delegatów na główną konwencję partii, która odbędzie się w lipcu w Cleveland w stanie Ohio, gdzie zostanie ogłoszone nazwisko oficjalnego kandydata Republikanów na prezydenta.
Spotkania wyborców w Iowa są od 1972 r. pierwszym prawyborczym starciem, ściągając na ten niewielki stan (ok. 3 mln mieszkańców) uwagę mediów amerykańskich i światowych. Wyniki konkretnych kandydatów w Iowa uważa się za pierwszy sygnał o skali poparcia, jakiego mogą się oni spodziewać w kolejnych starciach prawyborczych. Prawybory w Iowa to również czas, w którym wielu kandydatów podejmuje decyzję o rezygnacji z dalszej walki o nominację. W tym roku decyzję taką podjął Rand Paul, najbardziej wyrazisty libertarianin wśród republikańskich parlamentarzystów. Spotkania w Iowa nieraz trafnie wytypowały kandydata, który otrzymał następnie oficjalną nominację Republikanów w połowie przypadków. Triumfowali tu Gerald Ford w 1976 r., Ronald Reagan w 1984 r., Bob Dole w 1996 r. i George W. Bush w 2000 r. – którzy otrzymali później nominację Partii Republikańskiej. W 1980 r. to jednak George Bush senior pokonał w Iowa Ronalda Reagana, a w 2008 r. Mike Huckabee (protestancki pastor) pokonał Mitta Romneya. W 2012 r. zwycięzcą był z kolei Rick Santorum (jeden z najbardziej wyraziście katolickich kandydatów w historii amerykańskiej polityki), co jednak i jemu nie zapewniło końcowej nominacji.
Ponad połowa Republikanów w Iowa to chrześcijanie ewangelikalni lub „nowo narodzeni”. Generalnie przyjmuje się, że w Iowa wśród Republikanów zwyciężają kandydaci o wyraźnym konserwatywno-chrześcijańskim przesłaniu. Innym powodem przegranej Trumpa w Iowa mógł być fakt, iż stawia on przede wszystkim na swoją popularność, podgrzewaną paradoksalnie przez niechętne mu media mainstreamowe, gorliwie relacjonujące jego „politycznie niepoprawne” wypowiedzi, a zaniedbuje budowę organizacji wyborczej. Żeby wygrać, trzeba zmobilizować własny potencjalny elektorat, a więc dysponować także armią ochotników wykonujących tysiące telefonów i stukających do tysięcy drzwi, a w tej grze Cruz i szef jego kampanii, Jeff Roe, okazali się mistrzami – w całych Stanach pracuje na jego rzecz już 200 tys. wolontariuszy, w dużej mierze wywodzących się ze „struktur poziomych” Partii Republikańskiej, czyli tzw. Tea Party.
Ponad 48 tys. głosów, które uzyskał Ted Cruz, to najlepszy wynik w historii republikańskich zwycięstw prawyborczych w Iowa i świetny początek prawdziwego wyścigu wyborczego, który po prawie roku przepychanek między szesnastoma kandydatami wreszcie wydaje się wyłaniać czołówkę peletonu, która dopiero teraz, kiedy zawodnicy mocno przyspieszyli, ostro zabiera się do pościgu za dotychczasowym liderem.
Urodzony w 1970 r. Ted Cruz jest synem Rafaela Bienvenido Cruza, imigranta z Kuby, i Eleanor Elizabeth Wilson, Amerykanki pochodzenia irlandzko-włoskiego, z zawodu matematyków i programistów komputerowych. Dodać warto, że od lat Rafael Cruz jest również protestanckim pastorem. W 1992 r. Ted Cruz ukończył Uniwesytet Princeton, a w 1995 r. uzyskał doktorat z prawa Uniwersytetu Harvarda. Już w następnym roku podjął pracę, a raczej rodzaj niezwykle prestiżowego stażu dla początkujących prawników w biurze ówczesnego przewodniczącego Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, uznawanego za konserwatystę, Williama Rehnquista.
Ted Cruz odegrał kluczową rolę podczas wyborów prezydenckich w 2000 r., kiedy pracując w kampanii wyborczej George’a W. Busha, był jedną z osób odpowiedzialnych za strategię zakończonej sukcesem walki przed Sądem Najwyższym Stanu Floryda, a następnie Sądem Najwyższym Stanów Zjednoczonych o uznanie Busha zwycięzcą w wyborach, po słynnym wielokrotnym sprawdzaniu liczby oddanych głosów.
W administracji Busha juniora Cruz piastował ważne stanowiska w Departamencie Sprawiedliwości i w Federalnej Komisji Handlu zajmującej się głównie ochroną praw konsumenta i konkurencji. Po powrocie do Teksasu został w 2003 r. mianowany na stanowisko Radcy Stanowego (Solicitor General), na którym odpowiadał za wszystkie sprawy apelacyjne prowadzone przez Teksas, w tym za głośne sprawy dotyczące wolności religijnej, obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej i prawa do posiadania broni. Bardzo szybko znalazł się na wysokich pozycjach w rankingach najlepszych prawników zarówno stanu Teksas, jak i całych Stanów Zjednoczonych. W 2012 r. z sukcesem wystartował w wyborach do Senatu Stanów Zjednoczonych, poparty przez przedstawicieli Tea Party oraz prominentnych konserwatystów i libertarian. Warto dodać, że w republikańskich prawyborach pokonał ówczesnego zastępcę gubernatora stanu Teksas, mimo że ten wydał na kampanię trzy razy więcej niż Cruz.
Wkrótce Cruz stał się jednym z najbardziej widocznych i aktywnych senatorów, jako autor 25 projektów ustaw, związanych głównie z kwestiami swobód obywatelskich, wolności gospodarczej i walki z przestępczością. Zasłynął też bezkompromisowością, zarówno wobec prezydenta Obamy, jak i wobec kolegów partyjnych.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”.