Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

„Polskie obozy” to celowe działanie

Do 20 proc. przypadków sformułowań „polskie obozy koncentracyjne" wynika z niewiedzy; natomiast w zdecydowanej części przypadków to jest celowe działanie - mówi Mira Wszelaka.

Wikimedia Commons/Polimerek
Wikimedia Commons/Polimerek
Do 20 proc. przypadków sformułowań „polskie obozy koncentracyjne" wynika z niewiedzy; natomiast w zdecydowanej części przypadków to jest celowe działanie - mówi Mira Wszelaka. Prezes Fundacji Reduta Dobrego Imienia odniosła się do komentarzy zagranicznych mediów w związku z wizytą pary książęcej w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof.

Media amerykańskie i brytyjskie niestety po raz kolejny użyły sformułowania niewłaściwego, sformułowania niezwykle szkalującego polski wizerunek i przede wszystkim prawdę historyczną, a mianowicie „polski obóz koncentracyjny - mówi Mira Wszelaka, prezes Fundacji Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom.

Informacje pojawiły się na pasku informacyjnym amerykańskiej stacji CNN, w USA Today oraz brytyjskiej prasie - Daily Mail oraz Daily Mirror. Sytuacja spotkała się z szybką i zdecydowaną interwencją ze strony m.in. Muzeum w Stutthof, Muzeum Auschwitz-Birkenau, internautów oraz Fundacji Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zdecydowana reakcja Muzeum Asuchwitz ws. informacji o "polskim obozie koncentracyjnym"

W przypadku Daily Mirror i USA Today poprawiono informację, niestety na „nazistowski obóz koncentracyjny”, natomiast w przypadku Daily Mail - na „niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny” i przeproszono

 - mówi Wszelaka i dodaje:
Daily Mail poinformował nas również, że uwrażliwi wszystkich dziennikarzy na to, żeby stosowali właściwe sformułowanie i redaktor naczelny ma nadzieję, że już nigdy nie powtórzy się taka sytuacja.

Z informacji, którymi dysponuje Fundacja Reduty Dobrego Imienia, wynika, że sformułowania typu „polskie obozy koncentracyjne”, „polskie getto”, „nazistowska Polska” czy „polskie SS”, w około 20 proc. przypadków pojawiają się z niewiedzy.

Najgorsza sytuacja pojawia się wtedy, kiedy takie przekłamania podaje któraś z zagranicznych agencji informacyjnych, ponieważ wtedy obieg fałszywej informacji rusza lawinowo - ocenia.

Natomiast w zdecydowanej części przypadków to jest celowe działanie, które jest wynikiem już utrwalonego przekazu, z którym mamy do czynienia od lat 50-tych. Tylko przez wiele lat nikt nie reagował i nagle stwierdzono, że jest to problem

 - mówi Wszelaka i informuje, że interwencje na dobrą sprawę rozpoczęły się dopiero kilka lat temu.

Prezes Fundacji przyznaje, że takie interwencje powinny przebiegać możliwie jak najszybciej i przy zaangażowaniu jak największej liczby osób. Tylko takie działanie - jej zdaniem - pomoże zapobiegać propagowaniu fałszywych informacji, które - jak mówi - szkalują dobre imię Polski.

Zwłaszcza w przypadku, kiedy dotyczy to takich wizyt, które ten wizerunek Polski miały naprawiać, miały pokazać Polskę i pokazują Polskę w bardzo dobrym świetle


 - mówi Wszelaka.

Z doświadczenia Fundacji wynika, że w większości przypadków, po wystosowaniu prośby do mediów o sprostowanie, nie ma z nim problemu. Jeśli jednak nie przynosi to skutku, kierowany jest wniosek do sądu – taka sytuacja obecnie jest w przypadku francuskiego Le Parisien, które odmówiło sprostowania szkalującej informacji.

Fundacja Reduta Dobrego Imienia współpracuje z prawnikami i jak informuje jej prezes, jej działania często pokrywają się z interwencjami MSZ.

 



Źródło: PAP,niezalezna.pl

#Reduta Dobrego Imienia #naziści #Niemcy #Stutthof #"polskie obozy"

mg