Antek Radzimski z Zabrza trenował futbol, a przygodę z szachami zaczął od gry w telefonie. W listopadzie zdobył srebrny medal mistrzostw świata juniorów do lat 12. "Ma za sobą 300 turniejów, a w głowie chyba jakiś procesor obliczeniowy" – mówi tata szachisty Adam.
Antek przez kilka lat trenował piłkę nożną w Górniku i Gwarku Zabrze. Ostatecznie jednak zwyciężyła pasja do szachów. "W piątej klasie trzeba byłoby zmienić szkołę. My się na to nie zdecydowaliśmy, bo miał już duże sukcesy w szachach, poza tym to by oznaczało zmianę środowiska. Wolał szachy, bo tam ma grono znajomych, lubi wyjazdy na turnieje" – dodał Adam Radzimski, sam grający amatorsko. Talent szachowy syna objawił się dość przypadkowo.
Kiedy miał siedem lat zapytał, czy może w coś pograć na telefonie czy tablecie, jak starsza siostra. Nie za bardzo chcieliśmy się zgodzić, jednak trudno było odmówić. Wpadliśmy więc na pomysł, że może grać, jeśli będą to szachy. Zainstalowałem mu aplikację i tak się zaczęło. Nawet dokładnie nie znał zasad. Potem przeniósł się na klasyczną szachownicę. Miałem wrażenie, że bardzo dużo widzi, ma potencjał i warto go zapisać do klubu. Tak zrobiliśmy
– wspominał ojciec.
Przyszły mistrz początkowo nie chciał chodzić na zajęcia ani pojechać na pierwszy turniej. W dodatku u progu szachowej kariery wygrał co prawda zawody, w których główną nagrodą był... telefon komórkowy, ale potem – o czym nie wiedział – czekało go jeszcze losowanie, które mu nie przyniosło szczęścia.
Antek po dwóch latach przeniósł się do klubu UKS Pionier w Jastrzębiu-Zdroju, ale na co dzień ćwiczy z arcymistrzami opłacanymi przez rodziców. Gra zarówno w szachy klasyczne, jak i szybkie czy błyskawiczne. Kilkadziesiąt zdobytych pucharów zajmuje w domu całą szafę, trzeba też już szukać kolejnego miejsca na "worek" medali. Radzimski junior tylko w tym roku wywalczył pięć krążków w imprezach międzynarodowych. Uczestniczy przeciętnie w 14-15 zawodach w odmianie klasycznej rocznie. Podczas listopadowych mistrzostw świata juniorów we włoskim Montesilvano rozegrał 11 partii w 12 dni.
Taka partia może trwać 4-5 godzin. Przed nią trzeba się było przygotować na konkretnego rywala, więc łączył się z trenerem online na godzinę, półtorej. Później powtarzał wszystko sam, co zajmowało dodatkowo około godziny. W sumie to duży wysiłek
- zauważył ojciec.
Antek ma zespół Aspergera, co – być może – pomogło mu w osiągnięciu wysokiego poziomu gry.
Jest zerojedynkowy, pokazaliśmy mu szachy, wkręcił się i nie widzi innego świata. Ale podczas gry nie potrafi usiedzieć w miejscu, wierci się, obgryza paznokcie, siedzi na podwiniętych nogach, spaceruje, obserwuje inne szachownice. Ma bardzo dobrą pamięć i chyba jakiś procesor obliczeniowy w głowie
– ocenił ojciec zawodnika.
Rodzice zgodnie podkreślają, że nie zmuszają syna do gry, ale wspierają go w realizacji pasji. Antek nie wyobraża sobie innego życia, najchętniej nie chodziłby do szkoły, tylko wyjeżdżał na zawody. Jeśli jest w domu, trenuje zdalnie pięć razy w tygodniu, czasem szkoleniowcy przyjeżdżają do Zabrza na kilka godzin.
Bardzo ważna jest praca własna, trener jest tylko takim drogowskazem, może podpowiedzieć, wytłumaczyć, pokazać, przeanalizować partię po turnieju. Każdy szachista musi sam pracować. Obecnie to zajmuje trzy godziny dziennie. Antka trzeba pilnować, bo on chciałby tylko grać, a musi wykonywać także zadania taktyczne, analizować partie mistrzów
– tłumaczył Adam Radzimski.
Antek po powrocie z zawodów musi nadrabiać zaległości szkolne, do czego nie podchodzi entuzjastycznie, bo woli grać.
Chodzi do publicznej szkoły. Nie jestem zwolenniczką nauczania indywidualnego, bo potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, lubi kolegów. Wersja nauki online podczas turniejów też odpada, bo po prostu nie ma na nią czasu. Syn musi zachować świeży umysł przed partią. Szkoła idzie nam na rękę, ale ta sytuacja bardzo mnie stresuje
– dodała.
Nie ukrywała, że jest wraz z mężem bardzo dumna z syna, ale też zmęczona nietypową organizacją życia rodzinnego. Zaznaczyła, że Antek nie gra dla nagród. "One z reguły są skromne. Za jeden z medali w ME dostał żel pod prysznic, a za inny – paczkę sezamków. Kiedyś był do wyboru sprzęt AGD, wygrał też odkurzacz zabawkowy i tablet, który sprzedaliśmy. Od niedawna gra z dorosłymi w lidze czeskiej, w zespole z Orlovej. Za wygraną jest, w przeliczeniu, ok. 110 złotych" – poinformowała Katarzyna Radzimska.
Jej zdaniem szachy nie zabierają dzieciństwa synowi. "Myślę, że jest wręcz przeciwnie. To jego świat. Ma znajomych z całej Polski, czeka na wyjazdy, turnieje, spotkania z kolegami. Po zakończeniu partii szachów grają do nocy w piłkę, tenisa stołowego, bawią się w chowanego zamiast siedzieć w domu i grać na komputerze. Dla niego to jest dzieciństwo. Na początku miałam obawy. Wpadłam kiedyś na szalony pomysł, że pojedziemy wszyscy na turniej sylwestrowy do Białegostoku i to był koszmar. Antek nie czuł się w tej sytuacji dobrze. Podczas wspólnych wakacji też narzekał na nudę. Woli turniejową rutynę, tam się czuje dobrze i nigdy nie narzeka" – podsumowała mama szachisty.