Trzy wielkoszlemowe triumfy w Paryżu w odstępie 32 miesięcy uczyniły z Igi Świątek królową kortów im. Rolanda Garrosa. Polska tenisistka zawsze ciepło mówi o French Open, ale budowanie swojej legendy w stolicy Francji kosztem innych wielkich turniejów jej nie interesuje.
W trwającym blisko trzy godziny sobotnim finale Świątek pokonała Czeszkę Karolinę Muchovą 6:2, 5:7, 6:4.
"Paryż zawsze jest moim ulubionym miejscem w trakcie sezonu" - powiedziała odbierając trofeum.
Tytuł wywalczony nad Sekwaną nie jest jednak dla niej cenniejszy niż inne. Świątek postawiona przez polskiego dziennikarza przed wyborem - czy woli odnieść w karierze 10 triumfów w Paryżu, ale żadnych innych wielkoszlemowych lub po trzy zwycięstwa w każdej z czterech najważniejszych tenisowych imprez, nie miała problemu z wyborem.
"12 to więcej niż 10, wybieram więc drugi scenariusz" - odparła bez wahania.
Obecnie najbardziej utytułowaną tenisistką w historii French Open jest Chris Evert. Amerykanka, która w sobotę wręczyła Świątek trofeum, zwyciężyła w Paryżu siedem razy.
W mediach na całym świecie nie brakuje rozważań, ile Polka może odnieść triumfów w stolicy Francji. O tym, czy zmierza ona w kierunku wyczynu Rafaela Nadala jeszcze przed finałem zastanawiała się gazeta "Le Parisien". Hiszpan w Paryżu wygrał 14 razy i na terenie kompleksu kortów im. Rolanda Garrosa doczekał się pomnika. Świątek tego typu dyskusje kompletnie nie interesują.
Pozostawienie jakiegoś tenisowego dziedzictwa, to nie jest coś, o czym myślę. Jestem osobą, która nie stawia sobie takich celów czysto wynikowych. Bardzo doceniam to, co już osiągnęłam. Cztery Wielkie Szlemy w wieku 22 lat, to jest coś, co mi się nawet nie śniło, gdy byłam nastolatką. Ogromnie to doceniam
- przyznała.
Świątek od 4 kwietnia ubiegłego roku jest liderką światowego rankingu. Sobotni triumf sprawił, że najwcześniej prowadzenie może stracić po zakończeniu Wimbledonu - 17 lipca, czyli po 67 tygodniach panowania.
Po pierwszym w karierze awansie na szczyt listy WTA dłużej utrzymały się na nim tylko dwie zawodniczki: Niemka Steffi Graf - 186 tygodni oraz Szwajcarka Martina Hingis - 80.
"Nie wiem, co wydarzy się dalej. Staram się robić wszystko krok po kroku. Myśląc o przyszłości, myślę o procesie, który mnie czeka. Nie myślę o tym, ile mogę wygrać Wimbledonów, tylko co zrobić, aby lepiej grać na trawie" - podkreśliła.
Świątek może z rezerwą podchodzić do medialnych rozważań. Może powtarzać, że rekordy i wielkie wyczyny z przeszłości jej nie interesują i nie skupia się na ich łamaniu, ale dyskusji na ten temat nie uniknie, bo odnosi sukcesy, jakich dawno nie widziano.
W sobotę została pierwszą od 2007 roku zawodniczką, która obroniła tytuł na kortach im. Rolanda Garrosa. 16 lat temu dokonała tego Belgijka Justine Henin triumfując trzeci raz z rzędu.
Czwarty wielkoszlemowy tytuł, obok trzech w Paryżu ma jeszcze ubiegłoroczny w US Open, stawia ją w gronie takich zawodniczek jak Japonka Naomi Osaka, Belgijka Kim Clijsters i Hiszpanka Arantxa Sanchez-Vicario. O zaledwie jeden więcej zdołały zdobyć Hingis i Rosjanka Maria Szarapowa.
Natomiast trzeci triumf w stolicy Francji oznacza wyrównanie osiągnięcia m.in. Amerykanki Sereny Williams.