Rozstawiony z numerem dziesiątym w Australian Open Hubert Hurkacz był zdecydowanym faworytem pojedynku z Adrianem Mannarino. Zajmujący 69. miejsce w rankingu ATP (najwyżej w karierze był 22) Francuz pokazał jednak, że sroce spod ogona nie wypadł. Od początku konsekwentnie realizował swój plan i pokonał faworyzowanego polskiego tenisistę.
Pierwszy set rozpoczął się dobrze dla Hurkacza, który gładko wygrał swojego gema serwisowego. Jak się jednak okazało były to miłe złego początki. Wrocławianin dał się przełamać w siódmym gemie i tej straty nie zdołał już odrobić.
😡
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) January 19, 2022
Hubert Hurkacz traci kontrolę nad meczem 2. rundy #AusOpen z Adrianem Mannarino. Nad emocjami już niemalże też 😡
🚨🚨 Mecz oglądamy w Eurosporcie 1 i https://t.co/1ySwqsWDRE ➡️ https://t.co/AU56ItzqP2 pic.twitter.com/SSmkglGG50
Jeszcze gorzej było w drugiej partii, w której to Mannarino od razu udowodnił, że serwis "Hubiego" tego dnia w Melbourne nie był mocną bronią. 24-latek popełniał sporo błędów, a kiedy pojawiały się okazje do przełamania Francuza, to nie potrafił ich wykorzystać.
Po 83 minutach Hurkacz stanął przed ścianą - musiał odrabiać stratę dwóch setów, co w karierze udało mu się wcześniej tylko raz. Na domiar złego rywal utrzymywał koncentrację i po kolejnych wykorzystanych break-pointach prowadził 4:1.
Polskiemu tenisiście udało się wreszcie przełamać podanie Francuza i wydawało się, że może jeszcze rozpocznie szaloną pogoń za Mannarino, który miał prawo być zmęczony po pięciosetowym pojedynku w pierwszej rundzie. Były to jednak złudne nadzieje i Hurkacz odpadł z rywalizacji singlistów w Australian Open zdecydowanie szybciej niż można było przypuszczać.