Jeden z najsłynniejszych polskich pięściarzy w historii Andrzej Gołota przyleciał do kraju na zaproszenie Polskiego Związku Bokserskiego. Gołota, który w Biało-czerwonych barwach zdobywał medal na igrzyskach w Seulu, z dużym zdziwieniem skomentował brak sukcesów polskich pięściarzy w ostatnich latach. "Andrew" przyznał też, że w karierze brakowało mu szczęścia w walce o mistrzowskie pasy kategorii ciężkiej.
Andrzej Gołota - brązowy medalista olimpijski z Seulu zdążył już wręczyć stypendia najzdolniejszym młodym pięściarkom i pięściarzom na gali TOP 50 w Warszawie. Był też gościem specjalnym na pokazowym meczu Polska - Litwa.
Korzystam z zaproszenia prezesa Grzegorza Nowaczka. Być może nawiążemy jakąś współpracę. Ostatni raz byłem w Polsce kilka miesięcy temu. Czas nie stoi w miejscu. Słyszałem, że trzy polskie zawodniczki mają już kwalifikacje olimpijskie. To trochę wstydliwe, ponieważ chłopaki jeszcze tego nie wywalczyli
- powiedział Gołota.
Po chwili zastanowienia z małą pomocą przywołał z pamięci ostatni polski medal (brązowy) olimpijski zdobyty przez Wojciecha Bartnika w igrzyskach 1992 w Barcelonie.
O Boże! Naprawdę potem nie było już nic więcej?
- zdziwił się 56-latek.
Czterokrotny mistrz Polski wagi ciężkiej przyznał, że za oceanem trudniej, ze względu na brak transmisji telewizyjnych, na bieżąco śledzić wydarzenia związane z polskim boksem w amatorskim wydaniu.
Jego żona Mariola ma wyrobioną licencję sędziego do prowadzenia walk pięściarskich, ale Gołota przyznał, że ze względu na brak czasu jeszcze z niej nie skorzystała. "Chciała udowodnić, że w boksie też coś potrafi" - wspomniał z uśmiechem.
Gołota powiedział, że "wstyd się przyznać", ale jego dzieci Aleksandra i Andrzej jr nie zrobili kariery w sporcie. Próbowali sił w tenisie, ale córka postawiła na prawo, a syn po ukończeniu studiów zajmuje się handlem obligacjami. Jak poinformował, praktycznie każdy dzień w Chicago dawnego rywala m.in. Riddicka Bowe'a czy Lennoxa Lewisa jest podobny. Wizyty w siłowni, spotkania ze znajomymi, spacery z psem rasy cane corso.
Gołota zapytany o faworyta w zbliżającej się walce unifikacyjnej o tytuły w wadze ciężkiej pomiędzy Tysonem Furym a Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem stawia na Brytyjczyka. Z kolei pytany o sens pojedynku 57-letniego Mike'a Tysona z 30 lat młodszym youtuberem Jake'em Paulem odparł, że były mistrz świata z pewnością potrzebuje pieniędzy. Stąd zgoda na taką rywalizację.
Nie miałem szczęścia w karierze. Nie zostałem mistrzem świata. Najbardziej żałuję przegranej walki o tytuł WBA z Portorykańczykiem Johnem Ruizem. W drugiej rundzie miałem go na deskach. Zamiast w tym momencie dokończyć pracę, to go oszczędzałem. A on przetrwał 12 rund i jeszcze wygrał
- wspomniał o pojedynku sprzed prawie 20 lat w nowojorskiej Madison Square Garden, gdy trzeci raz w karierze bezskutecznie starał się zdobyć pas mistrza świata.