Adam Małysz przyznał, że w oczekiwaniu na pozycję Kamila Stocha w konkursie olimpijskim na dużym obiekcie w Pjongczangu do samego końca były nerwy. Gdy na telebimie pojawiło się, że Polak wygrał, nie było już wątpliwości i nastąpił wybuch radości.
Do ostatniej chwili były nerwy, nie wiedzieliśmy, czy jest złoto. Ale jak obserwowaliśmy wcześniejsze skoki to widzieliśmy, że zielona linia była zawsze trochę dalej niż lądowali zawodnicy, a ci i tak wychodzili na prowadzenie. O to byliśmy bardziej spokojni, ale czekaliśmy długo na rezultaty, żeby już oficjalnie się pojawiły. Jak już się to stało, nie było złudzeń – przyznał w wywiadzie dla TVP dyrektor sportowy związku, a niegdyś znakomity skoczek.
Stoch triumfował przed Niemcem Andreasem Wellingerem i Norwegiem Robertem Johanssonem. To pierwszy medal wywalczony przez Polskę w Pjongczangu.
#GośćWiadomosci A. #Małysz: #Kamil dziś wygrywając ten medal popełniał błędy,ale z jednej strony to dobrze. Zawodnik musi wiedzieć,że cały czas ma coś do poprawienia(...) (O formie przed drużynówkami) Uwierzcie mi, Kamil będzie skakał na luzie,wtedy wszystko wychodzi #wieszwiecej pic.twitter.com/wiQP8HAomM
— TVP Info (@tvp_info) 17 lutego 2018
Nie wiem, czy organizatorzy specjalnie nie budowali takiego napięcia. Potrafili to zrobić – dodał Małysz i przyznał, że ogromnie się cieszy.
On sam w swojej karierze zdobył cztery medale igrzysk, ale ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium.
Nigdy nie udało mi się zdobyć złota, a Kamil ma trzy. To dla naszej dyscypliny kolejne napędzanie młodych zawodników. Mam nadzieję, że teraz jeszcze więcej dzieci przyjdzie na skocznię, a kiedyś Kamil będzie im pomagał, bo jako mistrz fajnie by było, gdyby przekazał swoją wiedzę, by ten sport się u nas rozwijał – powiedział "Orzeł z Wisły".