Najbogatsze kluby piłkarskie świata na czele z Realem Madryt, Barceloną, Manchesterem United i Liverpoolem ogłosiły powstanie Superligi. W całym projekcie chodzi o gigantyczne pieniądze, a rywalizacja sportowa schodzi na dalszy plan. UEFA już zagroziła buntownikom poważnymi sankcjami, co zapowiada ciąg dalszy konfliktu na wielką skalę. Czy to koniec futbolowych rozgrywek w obecnym kształcie?
O planach powstania piłkarskiej Superligi dyskutowano od dawna. Wszystko dlatego, że najpotężniejszym futbolowym firmom nie wystarczały przychody generowane przez obecne rozgrywki z reformowaną Ligą Mistrzów na czele. Reformowaną od lat by zadbać o finansowy interes najbogatszych, ale przy zachowaniu pewnej formy sportowej rywalizacji, która na udział w Champions League pozwalała również biedniejszym.
Teraz ma się to zmienić. W nocy z niedzieli na poniedziałek ogłoszono powstanie elitarnej Superligi. W jej skład ma wejść 20 klubów, z czego 15 - to drużyny założyciele, a 5 innych ma mieć możliwość kwalifikacji na nieznanych w tej chwili zasadach. Pewny jest udział dwunastu - z Anglii (Manchester United, Chelsea, Manchester City, Liverpool, Tottenham, Arsenal), Hiszpanii (Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt) i Włoch (Juventus, Inter oraz AC Milan). Trzy pozostałe drużyny założyciele, to według planu - Paris Saint Germain, Bayern Monachium i Borussia Dortmund. Drużyny z Niemiec i PSG odmówiły jednak przystąpienia do Superligi.
Prezesem Superligi został Florentino Perez z Realu Madryt, a jego zastępcą Andrea Angeli z Juventusu. Nikt nie ukrywa, że w całym projekcie chodzi o olbrzymie pieniądze z umów sponsorskich i transmisji telewizyjnych.
Kluby założyciele na start mają otrzymać kwotę 3,5 miliarda euro, aby rozwinąć infrastrukturę rozgrywek i zminimalizować skutki pandemii koronawirusa.
Plan powstania Superligi potępiła już UEFA, która zareagowała na wcześniejsze doniesienia medialne publikując oficjalny komunikat. Wyłamanie się powyższych drużyn z obecnego systemu rozgrywek i stworzenie odrębnej ligi spowoduje ich wykluczenie z lig krajowych - Premier League, La Liga i Serie A - a także wszystkich rozgrywek międzynarodowych rozgrywanych pod egidą UEFA i FIFA. Ponadto piłkarze występujący w zbuntowanych drużynach mieliby zostać pozbawieni prawa występów w drużynach narodowych.
Czy dojdzie do porozumienia, czy czeka nas rozpad rozgrywek piłkarskich w obecnym formacie i wieloletnie batalie sądowe pomiędzy bogatymi klubami i federacjami piłkarskimi? Odpowiedź na te pytania pozostaje otwarta.