"Żeby myśleć o dobrym rezultacie z Francją potrzebna będzie zdecydowanie odważniejsza gra i jestem pewien, że na taką stać naszą drużynę" - przyznał były reprezentacyjny piłkarz Tomasz Kłos przed meczem Polaków w 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze.
Biało-czerwoni w niedzielę po raz pierwszy od 36 lat wystąpią w fazie pucharowej mundialu. Ich rywalem będą broniący tytułu Francuzi. Zdaniem Kłosa zespół trenera Czesława Michniewicza, jeśli zagra odważniej niż w fazie grupowej, wcale nie musi stać na straconej pozycji.
Pamiętajmy, że spotkanie z Francją to jest jeden jedyny mecz bez żadnego spoglądania na rewanże czy inne spotkania oraz drużyny. Teraz najważniejsza będzie dyspozycja dnia. Kto lepiej się zaprezentuje, ten przejdzie do kolejnej fazy. Wiadomo, Francuzi będą faworytem, ale my wcale nie musimy od nich odstawać
- powiedział 69-krotny reprezentant Polski.
Kłos zauważył też, że tegoroczne mistrzostwa świata obfitują w sensacje i niespodziewanie rozstrzygnięcia i te reprezentacje, które przed turniejem były skazywane na pożarcie, wcale nie odstają umiejętnościami od lepszych na papierze rywali. Dlatego - podtrzymuje był piłkarz - jeśli Polacy zagrają na odpowiednim poziomie, mogą mieć szanse w starciu z mistrzami świata.
Ten mundial pokazuje, że skreślone przed turniejem reprezentacje potrafią jednak dobrze grać i wygrywać z faworytami, a nawet awansować do kolejnej fazy turnieju. Przykładem takiej drużyny może być Japonia, która ograła Hiszpanów i Niemców. Azjaci pokazali, że nie trzeba mieć najlepszych piłkarzy, żeby wygrywać. Wystarczy mieć drużynę z prawdziwego zdarzenia, która potrafi postawić się lepszym. Jeśli pokażemy trochę więcej zaangażowania w ofensywie, a przede wszystkim zagramy odważniej, to możemy mieć swoje sytuację i myśleć o dobrym rezultacie, a w konsekwencji też sprawić sensację
- podkreślił.
Wóz albo przewóz! 🇵🇱🙌 #KierunekKatar pic.twitter.com/QWi2Chje0a
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) December 4, 2022
W piłce dzisiaj najważniejsze jest zaangażowanie oraz taktyka, a nie indywidualności i myślę, że nasza reprezentacja powinna sobie to szczególnie wziąć do serca
- dodał Kłos.
Patrząc na wcześniejsze trzy mecze reprezentacji Polski w fazie grupowej praktycznie nic nie przemawia za biało-czerwonymi w niedzielnym meczu.
W fazie grupowej nie oczarowaliśmy nikogo swoją grą, ale nigdy nie należy mówić nigdy i jeżeli zagramy troszeczkę bardziej odważnie w ofensywie to będzie zdecydowanie lepiej, a jeżeli damy się znowu zepchnąć do głębokiej defensywy, to myślę, że kwestią czasu będzie strzelenie kilku bramek przez Francuzów.
Zaznaczył jednak, że niezależnie od stylu w mistrzostwach świata najważniejszy jest wynik.
O stylu, jaki prezentujemy w Katarze, porozmawiać można po turnieju. W mistrzostwach świata liczy się tylko wynik i to, aby dotrzeć jak najdalej
- podsumował Kłos.
Uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku wspomniał też swoje mecze przeciwko "Trójkolorowym", w tym jedno w podparyskim Saint-Denis, które wyjątkowo zapadło mu w pamięć.
Spotkania z Francuzami są bardzo ciężkie. Osobiście doświadczyłem tego dwa razy, w tym w Saint-Denis w lutym 2000 roku. Muszę jednak powiedzieć, że mimo przewagi Francji potrafiliśmy sobie stworzyć parę dobrych okazji i wcale nie było tak, że zamurowaliśmy dostęp do naszej bramki. Oczywiście faworytem była ekipa gospodarzy, która w 1998 roku, czyli półtora roku wcześniej zdobyła mistrzostwo świata, ale choć przegraliśmy 0:1, to muszę szczerze przyznać, że naprawdę dobrze się zaprezentowaliśmy i mieliśmy z tak wymagającym rywalem momenty bardzo dobrej gry.
Mecz Polski z Francją w niedzielę o godz. 16