Po latach tułaczki Widzewa po niższych ligach dojdzie wreszcie do prestiżowego starcia łódzkiej drużyny w ekstraklasie z Legią. W 2019 i 2020 roku ten klasyk odbył się w rywalizacji o puchar kraju, ale na ligowe starcie jedynych polskich uczestników Ligi Mistrzów czekano od 2013 roku.
W ostatnich dniach na południowej ścianie stadionu Widzewa zawieszono nowy, ogromny herb klubu - większy i bardziej okazały od dotychczasowego (który przeniesiono na drugą część stadionu). Inwestycja została sfinansowana z klubowego budżetu, a też przy wsparciu kibiców.
Lepszej okazji nie można było sobie wyobrazić - "debiut" herbu nastąpi w piątkowym meczu z największym przeciwnikiem.
Oba zespoły to nie tylko "odwieczni" rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku.
To również jedyni polscy półfinaliści Pucharu Europy (poprzednika Ligi Mistrzów). Legia dokonała tego w 1970, a Widzew w 1983 roku.
Szczyt popularności tego klasyku przypada na lata 80. i 90., gdy meczami Widzewa z Legią żyła cała piłkarska Polska, były także powodem do szczególnej mobilizacji policji. Przede wszystkim jednak decydowały o mistrzostwie kraju, jak w 1996 i 1997 roku, gdy Widzew zwyciężył dwukrotnie w Warszawie.
W maju 1996 roku łodzianie, dopingowani na Łazienkowskiej przez tłum swoich kibiców (przyjechali do Warszawy dwoma wypełnionymi po brzegi pociągami), wygrali 2:1, chociaż przegrywali 0:1. Zwycięstwo przybliżyło ich do tytułu, który zdobyli dwa tygodnie później.