Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Olbrzymie emocje w Lidze Mistrzów. Barcelona rozbita w Dortmundzie [WIDEO]

Wtorkowe mecze Champions League dostarczyły wielu emocji. Barcelona, w składzie z Wojciechem Szczęsnym i Robertem Lewandowskim, przegrała w Dortmundzie z Borussią aż 1:3. Barca awansowała do półfinału Ligi Mistrzów tylko dzięki zaliczce z pierwszego spotkania - wygranego 4:0. Blisko odrobienia strat była także Aston Villa z Mattym Cashem, która pokonała 3:2 PSG.

Wydawało się, że po rozstrzygnięciach w ubiegłym tygodniu we wtorkowy wieczór gospodarze będą walczyć tylko o honor, ale emocji w piłkarskiej Lidze Mistrzów nie brakowało niemal do samego końca obu rewanżów.

Reklama

BVB zdominowało Barcelonę

W Dortmundzie hat-trickiem popisał się Serhou Guirassy. Zaczęło się w 11. minucie, gdy Gwinejczyk wykorzystał rzut karny, podyktowany po faulu Szczęsnego na Pascalu Grossie. Później trafił do siatki głową po asyście Algierczyka Ramy'ego Bensebainiego (49.), a po raz trzeci na listę strzelców wpisał się po tym, jak kapitan gości Urugwajczyk Ronald Araujo wybił piłkę wprost pod nogi rywala (76.).

W międzyczasie gospodarzom na chwilę skrzydła podciął... Bensebaini, który niefortunnie interweniował we własnym polu karnym i posłał piłkę do swojej bramki (54.). Dortmundczycy pozbierali się później i ambitnie atakowali, ale ostatecznie nie zdołali wyrównać stanu dwumeczu. Na pocieszenie pozostaje im fakt, że są pierwszą drużyną, która wygrała mecz o stawkę z Barceloną od początku 2025 roku. "Duma Katalonii" przegrała też po raz pierwszy ze Szczęsnym w bramce.

Lewandowski czeka na setkę

Guirassy z 13 golami został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców Champions League. Za jego plecami są dwaj piłkarze Barcelony: Brazylijczyk Raphinha - 12 oraz Lewandowski - 11. Polak, który we wtorek grał do 86. minuty, wciąż czeka na swoje setne trafienie w koszulce katalońskiego klubu, licząc wszystkie rozgrywki.

W Birmingham po niespełna pół godziny gry wydawało się, że losy dwumeczu PSG z Aston Villą są przesądzone, ale z czasem emocje były coraz większe. Paryżanie zwyciężyli u siebie 3:1, a po golach Marokańczyka Achrafa Hakimiego (11.) i Portugalczyka Nuno Mendesa (27.) mieli już cztery bramki przewagi w dwumeczu.

Tyle że mistrzowie Francji zdecydowanie za wcześnie się rozluźnili i jeszcze zanim minęła godzina gry dali sobie wbić trzy gole. Ich strzelcami byli Belg Youri Tielemans (34.), Szkot John McGinn (55.) oraz Ezri Konsa (57.). Podopieczni hiszpańskiego trenera Unaia Emery'ego, który w przeszłości prowadził też PSG, mieli wiele okazji, aby doprowadzić do dogrywki, ale albo zawodziła ich skuteczność, albo świetnie bronił włoski bramkarz gości Gianluigi Donnarumma.

Ostatecznie gospodarze, w których barwach cały mecz rozegrał Matty Cash, zwycięstwem 3:2 pożegnali się z rozgrywkami. Wystąpili w nich po raz pierwszy, od kiedy funkcjonują one jako Liga Mistrzów, tj. od sezonu 1992/93. Już 96. meczu w Lidze Mistrzów z rzędu ekipa PSG nie zakończyła bezbramkowym remisem. Ostatnie 0:0 w tych rozgrywkach przydarzyło jej się w fazie grupowej w sezonie 2015/16, przeciwko Realowi Madryt.

W środę o odrobienie strat postara się Real Madryt, który podejmie przed własną publicznością drużynę Jakuba Kiwiora - Arsenal. W Londynie "Królewscy" przegrali 0:3. Również tego dnia Inter Mediolan podejmie Bayern Monachium, z którym wygrał w ubiegłym tygodniu w Niemczech 2:1.

Reklama