Polscy piłkarze w najbliższych meczach eliminacji mistrzostw świata w Warszawie - ze 142. w światowym rankingu Litwą i 168. Maltą - będą zdecydowanymi faworytami. W XXI wieku było już jednak kilka przypadków, gdy zaliczyli wstydliwe wpadki. Nawet obecna kadra Michała Probierza.
Litwini spadli jesienią do dywizji D Ligi Narodów, czyli na czwarty, najniższy poziom. Przegrali wszystkie mecze w tej edycji - po dwa razy z Rumunią, Kosowem i Cyprem. Na marcowe spotkania powołanie do litewskiej kadry otrzymali m.in. piłkarze z klubów polskiej 1. ligi (drugi poziom) - Dominykas Barauskas z Górnika Łęczna i Titas Milasius z ostatniej w tabeli Pogoni Siedlce.
Natomiast Malta występowała jesienią w Lidze Narodów w dywizji D. Zajęła drugie miejsce w trzyzespołowej grupie, za Mołdawią, a przed Andorą, z którą - w ostatnim meczu - zremisowała 19 listopada u siebie 0:0. Najbardziej znane nazwisko w reprezentacji tego kraju to... James Lee Carragher z występującego na trzecim poziomie w Anglii Wigan Athletic. 22-letni obrońca otrzymał maltańskie obywatelstwo w lutym, więc jeszcze nie zadebiutował w drużynie narodowej. Daleko mu jednak do sławy ojca - Jamiego, który przez całą karierę występował w Liverpoolu, m.in. w 2005 roku triumfował z "The Reds" w Lidze Mistrzów, a w kadrze Anglii rozegrał 38 meczów.
Tymczasem reprezentacja Polska, obecnie 35. w światowym rankingu, spadła jesienią z najwyższej dywizji Ligi Narodów w dramatycznych okolicznościach - po golu w doliczonym czasie gry w meczu ze Szkocją w Warszawie (1:2). Trener Probierz ma obecnie problemy kadrowe. Z powodu kontuzji nie wystąpią piłkarze Interu Mediolan - Piotr Zieliński i Nicola Zalewski. Nawet jednak bez kilku liderów obowiązkiem reprezentacji, mającej w składzie graczy m.in. Barcelony, Arsenalu Londyn, Aston Villi, Feyenoordu Rotterdam czy Galatasaray Stambuł, są pewne zwycięstwa nad dwoma najbliższymi rywalami.
Na wszelki wypadek, ku przestrodze, warto jednak przypomnieć, że w XXI wieku reprezentacja Polski zaliczyła kilka sensacyjnych wpadek. Aż trzy z nich miały miejsce w 2023 roku, w tym dwukrotnie z Mołdawią. Najpierw - jeszcze pod wodzą Fernando Santosa - przegrała w Kiszyniowie 2:3, a jesienią, już z Probierzem w roli selekcjonera, zremisowała w Warszawie 1:1.
Skalę tych sensacji obrazuje miejsce Mołdawii w rankingu FIFA. Przed czerwcowym meczem była dopiero 171. na światowej liście (Polska wówczas 23.), a w października 2023 - losowana z piątego koszyka w eliminacjach Euro 2024 reprezentacja - zajmowała 159. miejsce (Polska - 30.), m.in. za Botswaną, Lesotho, Jemenem, Andorą, Burundi i Sierra Leone.
Zdobyliśmy cztery punkty w dwóch meczach z Polską, nie spodziewaliśmy się tego przed rozpoczęciem eliminacji. Jesteśmy szczęśliwi, dla nas ten remis to jak zwycięstwo
- przyznał selekcjoner Mołdawii Serghei Clescenco.
W pierwszym meczu obu drużyn, 20 czerwca 2023, biało-czerwoni prowadzili do przerwy 2:0, a mogli znacznie wyżej. W drugiej części, zwłaszcza w końcówce meczu, nastąpiła kompletnie niezrozumiała zapaść polskiego zespołu i ostatecznie porażka w Kiszyniowie 2:3.
Co się stało w drugiej połowie? Nie wiem, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć
- przyznał ówczesny selekcjoner Santos.
Nawet kilkanaście tygodni później wspominał na konferencji prasowej: "Po porażce z Mołdawią wyszedłem ze stadionu zawstydzony, chciałem się ukryć. Po takim meczu można jedynie spuścić głowy i wrócić w ciszy do domu". Wpadek kadry narodowej w 2023 roku było prawie tyle, ile łącznie wcześniej w ciągu 30 lat.
W 1997 i 2007 roku Polakom przydarzyły się na Kaukazie Południowym porażki z - odpowiednio - Gruzją i Armenią. Inna sprawa, że wyprawa piłkarska w tamte rejony zawsze jest niewiadomą i może skończyć się przykro, o czym przekonało się wiele wyżej notowanych drużyn.
Polacy ulegli Gruzji 0:3 w eliminacjach MŚ 1998 i ostatecznie nie awansowali do turnieju we Francji. Natomiast porażka z Armenią 0:1 w kwalifikacjach Euro 2008 nie okazała się kosztowna, ponieważ kadra prowadzona wówczas przez Leo Beenhakkera zdołała awansować do finałowego turnieju w Austrii i Szwajcarii. Dużym echem odbiła się porażka z Łotwą 0:1 na Łazienkowskiej w Warszawie we wrześniu 2002 roku, za kadencji Zbigniewa Bońka, w nieudanych eliminacjach Euro 2004. Ten rezultat odebrano w Polsce jako kompromitację.
Mecz z Litwą odbędzie się w piątek, a z Maltą trzy dni później, oba na PGE Narodowym. Oprócz tych drużyn rywalami biało-czerwonych w grupie G kwalifikacji MŚ 2025 będą: Finlandia, która po sześciu porażkach z rzędu spadła z dywizji B Ligi Narodów, a także przegrany z ćwierćfinałowego dwumeczu LN między Hiszpanią i Holandią.
Bezpośredni awans na mundial wywalczą zwycięzcy 12 grup. O pozostałe cztery aż 16 drużyn powalczy w barażach - trafi do nich 12 zespołów z drugich miejsc grup eliminacji MŚ oraz cztery najlepsze z klasyfikacji końcowej Ligi Narodów, które nie ukończyły fazy grupowej europejskich kwalifikacji na dwóch czołowych lokatach.