"Wszystko jest w głowie, ale pewnych rzeczy też samą ambicją, mentalnością zrobić się nie da, bo trzeba jeszcze mieć strategię, pomysł i grać dobrze w piłkę" - mówił białostocki szkoleniowiec w środę na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jagiellonia nie składa broni
W Sewilli zdecydowanie lepsi byli gospodarze, którzy przez niemal cały mecz kontrolowali sytuację i zdobyli dwa gole. Jagiellonię dwa razy od utraty kolejnych uratował słupek, bardzo dobrze bronił też Sławomir Abramowicz. Co prawda na początku drugiej połowy Jagiellonia zdobyła bramkę na 1:2, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Mamy po pierwszym meczu sporo wniosków, zarówno w fazie, kiedy piłki nie mamy, jak i kiedy piłkę mamy, dwie odprawy i jeden trening, do tego niecały, bo jeszcze musimy zespół optymalnie przygotować do meczu pod względem fizycznym i mentalnym
- mówił Siemieniec.
Podkreślał, że z przeciwnikiem o takiej jakości jak Betis "ułamek sekundy decyduje, czy sytuację stwarzasz, czy nie". Zwracał uwagę, że o ile w ekstraklasie można sobie pozwolić np. na przyjęcie piłki, by ją dokładnie odegrać, to tutaj wszystko trzeba wykonywać szybciej i "w deficycie czasu". "Bo przestrzeń, która przed chwilą była otwarta, po tej jednej sekundzie jest już zamknięta" - powiedział.
Siemieniec mówił, że - biorąc pod uwagę klasę Betisu i jego obecną dyspozycję, ale też obecne możliwości, rozwój i potencjał Jagiellonii oraz wynik pierwszego meczu - trzeba "otrzeć się o perfekcję", by wygrać.
Zagrać dobrze nie wystarczy. Mówimy o tym, że musimy wejść na swój najwyższy poziom (...), a i tak nie jest powiedziane, że to da zwycięstwo. Bo po drugiej stronie jest przeciwnik, który może wejść na taki sam poziom jak ty i nawet twoja najlepsza wersja samego siebie nie wystarczy
- ocenił trener Jagiellonii.
Zapewnił, że piłkarze zrobią wszystko, by poprawić swoją grę względem pierwszego meczu. "Chciałbym, żeby po tym meczu coraz więcej ludzi w Europie wiedziało, gdzie leży Białystok i co to za drużyna, ta Jagiellonia" - podkreślił Siemieniec.