Walka o mistrzostwo w PKO BP Ekstraklasie zapowiada się pasjonująco. W niedzielę piłkarze Rakowa tylko zremisowali w Częstochowie ze Śląskiem Wrocław 1:1 i zrównali się w tabeli punktami z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin.
Raków Częstochowa w niedzielę nie wykorzystał szansy na wyprzedzenie w tabeli piłkarskiej Ekstraklasy Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. W meczu ze Śląskiem "Czerwono-niebiescy" przegrywali do przerwy po golu Hiszpana Caye Quintany. Do wyrównania doprowadził w 62. minucie Patryk Kun, powołany w marcu przez selekcjonera Czesława Michniewicza do reprezentacji Polski.
Fantastyczna precyzja Patryka Kuna!🎯 Czołowa trójka z takim samym dorobkiem punktowym?😎
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 10, 2022
🖥https://t.co/YEONkVG1s5 pic.twitter.com/zPvvLM6gr2
Celem podopiecznych Marka Papszuna było oczywiście zwycięstwo, ale na pocieszenie pozostał im fakt, że nie przegrali żadnego z dziesięciu ostatnich meczów w lidze, a licząc z Pucharem Polski - dwunastu.
🗣️Marek Papszun: "Jesteśmy wkurzeni. W następnym meczu w Niecieczy będziemy chcieli wygrać". #LigaPlusExtra
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 10, 2022
🖥https://t.co/lUs38XfDOk
W tabeli sytuacja jest niezwykle ciekawa. Lech, Pogoń i Raków zgromadziły po 56 punktów. Częstochowski klub ma lepszy bilans bezpośrednich meczów z "Kolejorzem" (2:2 i 1:0), ale w kwietniu zagra jeszcze na wyjeździe z "Portowcami" (u siebie zremisował z Pogonią 0:0).
Szlagier tej kolejki odbył się w sobotę w Poznaniu, gdzie Lech zremisował z Legią Warszawa 1:1.W przeszłości rywalizacja obu drużyn często rozstrzygała o losach mistrzostwa Polski, lecz w tym sezonie warszawska ekipa - z powodu bardzo słabiej postawy jesienią - nie obroni tytułu i walczy już głównie o prestiż. Po remisie w Poznaniu zajmuje dziewiąte miejsce (36 pkt).
Losy spotkania, oglądanego przez prawie 40 tysięcy widzów, rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie. "Kolejorz" objął prowadzenie w 30. minucie po strzale słowackiego obrońcy Lubomira Satki, a dziesięć minut później wyrównał głową Portugalczyk Rafael Lopes. Więcej goli już nie padło, choć końcówka była emocjonująca. W 90+2. minucie czerwoną kartkę za faul od tyłu zobaczył ukraiński pomocnik Legii Ihor Charatin.
Dwie minuty później doszło do kontrowersyjnej sytuacji - wydaje się, tak przynajmniej wynika z telewizyjnych powtórek, że obrońca Legii Lindsay Rose zagrał piłkę ręką w polu karnym, jednak sędzia nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki".
Wpadkę w tej kolejce zaliczyła Pogoń, która w piątek przegrała u siebie z Wisłą Płock 1:2, choć prowadziła po golu Kamila Grosickiego w 33. minucie.